Alan ponownie wybrał trasę A. Tym razem oznaczało to długi odcinek półwiatrowy i dwie halsówki. Zgłosiliśmy białe żagle (jak wszyscy poza Magratheą i Soto Vento) i po wyjściu z zatoki już zacząłem tego żałować. Wiedziałem, że wiatr ma słabnąć ale na zgaśnięcie i odkręcenie do SW nie byliśmy przygotowani. Zamiast półwiatru czekał na nas długi odcinek z wiatrem.
Okazał się bardzo długim. Wiatr zdechł całkowicie po starcie klasy II. Cztery jachty (nas wliczając) popełniły falstart, gdyż przy braku wiatru nie można było skorygować kursu. Musieliśmy wszystkich przepuścić i wystartowaliśmy jako ostatni.
Trudno o większą frustrację. Z nieba leje się żar a wiatr bliski zeru. Uwijając sie przy żaglach, próbując różnych kombinacji płyniemy z prędkością od 0,5 do 1,8 węzła. Trudno to nawet nazwać płynięciem. Czasami mały podmuch i heja – 3 węzły.
Po dwóch godzinach frustracji wyścig został skrócony. Mieliśmy nadzieję na jego skasowanie. Niestety trzeba było poddać się loterii.
Trzy jachty – Magrathea, Ravenous II – 82 i Oceana złapały odrobinę bryzy bliżej lądu. Nam udało się wymęczyć czwarte miejsce. Długi i męczący wyścig, który powinien się nie odbyć a zadecydować mógł o końcowej klasyfikacji.
Ta bezwietrzna aura miała przyjść w czwatrek – dzień przerwy. A czwartek powitał nas bardzo silną bryzą północną. Dawało to nadzieję na interesujący trzeci wyścig, gdyby wiatr miał się utrzymać.
Leave a Reply