Kicker Rock i nurkowanie z rekinami (12.07)


po powrocie z Isabeli Mariusz był w wycieczkowym nastroju i dodatkowo mocno nastawiony na nurkowanie, więc w niedzielę ruszył na ląd w celu zorganizowania jakiegoś wyjazdu; wynajął na dwa dni motorówkę – na poniedziałek zaplanował wycieczkę wokół San Cristobal z nurkowaniem przy Kicker Rock, a we wtorek wyprawę na Isla Floreana (i też nurkowanko ☺);
w poniedziałek parę minut po 0800 zjawiła się po nas taksówka wodna, żeby zabrać nas (Mariusza, Tomka i mnie, Natalia postanowiła zostać na Katharsis) i cały nasz sprzęt (a trochę tego było… pianki, butle, jackety, maski, płetwy, aparaty do nurkowania, etc.) na nasz stateczek wycieczkowy (9 metrowa motorówka z dwoma “potworkami” na rufie – każdy po 200kM); na pokładzie czekali na nas – organizator całej tej zabawy, kucharz (!!!), przewodnik po Parku Narodowym (bez takiej osoby nie można się nigdzie ruszyć), instructor nurkowania – Ivan, no i kapitan okrętu;
w takim silnym składzie ruszyliśmy najpierw na Isla Lobos (mała wyspa przy zachodnim wybrzeżu San Cristobal), gdzie mieszkają całe kolonie iguan wodnych, i oczywoście lwy morskie! udało mi się trochę z tymi uroczymi zwierzakami pofiglować w wodzie – one uwielbiają się bawić – gonić się, skakać, kręcić bączki pod wodą – świetna zabawa; przy Lobos sprawdziliśmy sprzęt do nurkowania i wszystko dopasowaliśmy przed głównym punktem dnia – nurkowaniem przy Kicker Rock;
Kicker Rock to dwie skały wystające na kilkadziesiąt metrów z wody, wokół których jest cudowny podwodny świat; część nadwodną zamieszkują między innymi głuptaki niebieskonogie (blue-footed boobies);
zaraz po zejściu pod wodę (nurkowanie zaplanowane było na przejście tunelu między dwoma skałami) udało nam się natrafić na stado rekinów (white tipped shark) oraz ogromnego żółwia wodnego; przepłynęła też nad nami dosłownie chmara płaszczek –ogromnych mant, które mi kojarzą się z czarnoksiężnikami z kreskówek – płynąc kołyszą swoim plaskim, rozłożystym ciałem, przywołując na myśl długie, czarne peleryny;
ściany skał pod wodą to ogromne, kolorowe malowida na tle których można zobaczyć mnóstwo ślicznych ryb – nie powiem rybek jak na Karaibach, bo tutaj wszystkie ryby były po prostu ogromne – moja ukochana Parrotfish miała spokojnie ponad metr długości (nie mam za dużego doświadczenia, ale do tej pory widziałam okazy co najwyżej półmetrowe…); muszę przyznać, że to zetknięcie ze światem podwodnym wywarło na mnie niesamowite wrażenie!!! przez przeogromne “W”! tylko trochę zimno było… 3 milimiertowa pianka stanowczo sie nie nadaje… w połowie nurkowania było mi już okropnie zimno, a jak wyszliśmy z wody, to palce miałam przemarznięte jak w zimie po całym dniu spedzonym na stoku narciarskim, ale warto było!!! później zaplanowane było jeszcze drugie nurkowanie (tym razem celem było zobaczenie rekinów młotów, ale ja już nie dałam rady – było naprawdę zimno (Mariusz miał podwójną piankę 2x5mm, a Ivan – nasz instructor – 2x3mm, a ja tylko 3mm…); Mariusz nurkując od zewnętrznej strony (wschodniej) Kicker Rock widział ogromne rekiny młoty;
między nurkowaniami pływaliśmy motorówka wokół Kicker Rock i wypatrywaliśmy głuptaków i innych mieszkańców, popijaliśmy gorącą herbatkę i podjadaliśmy przekąski przygotowane przez naszego kucharza;
kolejną atrakcją był Półwysep Czarnoksiężnika z niesamowitymi skałami kobaltowymi wraz ze swoimi mieszkańcami – iguanami, lwami morskimi i pelikanami;
popłyneliśmy też na plażę przy Puerto Grande na spacer po białym piasku; udało nam się tutaj zaobserwować ciekawe zjawisko – fregata, która jest drapieżnikiem, ale nie za bardzo lubi wodę miała ochotę na rybkę, ale zamiast zapolować ukradła ją innemu ptaszkowi, który dokonywał połowów – no ale cóż… silniejszy w przyrodzie wygrywa!
wracając do naszej zatoki zatrzymaliśmy się jeszcze przy Los Lobos na snorkeling z lwami morskimi; poza lwami widziałam parę ładnych płaszczek, a z nowości tego dnia dla mnie, to murenę i czarne ryby z pomarańczowymi ustkami (jakby doklejowymi) – niestety nie wiem co to za gatunek, ale były śliczne;
był to bardzo intensywny dzień, bardzo, bardzo udany! a po powrocie na łódkę czekała na nas miła niespodzianka – pyszny obiad przygotowany przez Natalię – zupa grzybowa z natką pietruszki i kroplą śmietany oraz fettucini z sosem serowym z krewetkami posypany prażonymi orzechami i migdałami… życie jest piekne!

Kategorie:Ameryka Południowa, Ekwador - Wyspy Galapagos, Nurkowanie, ZZZ - Kategorie niegeograficzne

2 komentarze

  1. pięknie i takie przyjazne rekiny!

  2. Dzień dobry 🙂 W końcu Was znalazłem. No to macie jednego czytelnika więcej. Z tego co widzę to jednego lwa morskiego Wam ubyło. Pił ze mną kawę dzisiaj. A tequila szkłem przechodzi …

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Nie sprzedawajcie swych marzeń

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading