Emocje w Cieśninie Lancastera


Wpłynięcie do Arktycznej Kanady uczciliśmy wystawnym, niedzielnym obiadem. Na naszym stole szyku zadały pieczone kaczki. Romka nafaszerowała je owocami (jabłkami, suszonymi śliwkami i morelami), czosnkiem, majerankiem oraz natarła skórką z pomarańczy. Dusząc kaczki w piekarniku przez trzy godziny terroryzowała załogę rozkosznym zapachem roznoszącym się po całej łódce. Do tego podała pieczone ziemniaki z rozmarynem oraz modrą kapustę przyprawioną imbirem i pieprzem cayenne. Lampka czerwonego wina była dopełnieniem tej powitalnej uczty.
Po minięciu Przylądka Sherard trzymaliśmy się północnego brzegu, gdyż zgodnie z mapami lodowymi miało być tutaj mniej lodu, niż w południowej części Cieśniny Lancastera. Mijaliśmy jedynie pojedyncze góry lodowe. Sytuacja zmieniła się nad ranem około 0400, czyli na wachcie Mareczka i mojej. Ciągle jeszcze funkcjonujemy według czasu grenlandzkiego (czyli UTC-2godziny), ale podczas następnego postoju dostosujemy się już do tutejszego (UTC-6). Gdy wyszliśmy na wachtę, na horyzoncie pojawiły się białe pasy. Mariusz wiedząc, że zbliżamy się do paku lodowego także postanowił stanąć na pokładzie i kontrolować sytuację. Nasze przeszkody były coraz bliżej. Na szczęście nie wiało i woda była bardzo spokojna. Lód praktycznie się nie przemieszczał. Wpłynęliśmy w lodowy labirynt. Stojąc za sterem wypatrywaliśmy korytarzy wolnej wody i wolno pokonywaliśmy kolejne mile. Naszą prędkość musieliśmy zmniejszyć do 3, a momentami do 2 węzłów. W napięciu mijaliśmy wielkie kawały kry, która czasem wyglądała łagodnie, ale pod powierzchnią wody skrywały groźne ostrza mogące uszkodzić kadłub. Tylko raz doszło do sytuacji, kiedy utknęliśmy między dwiema połaciami kry. Udało nam się przy pomocy steru strumieniowego rozepchać co nieco.
Około godziny 0730, gdy Marek z lornetką wyszukiwał bezpiecznej drogi i prowadził mnie przez labirynt, zauważył że jedna kra pozostawia za sobą kilwater. Zaczął jej się przyglądać. Poza tym, że się poruszała w stosunku do innych kawałków lodu, to jeszcze różniła się kolorem – nie biały, nie zielony, nie niebieski, tylko kremowy. Po chwili wytęrzania wzroku Marek powiedział: „niedźwiedź przed dziobem“! Aż podskoczyłam z wrażenia. W mgnieniu oka cała załoga była na pokładzie. Po krótkiej sesji zdjęciowej z misiem w roli głównej wróciliśmy do kluczenia po labiryncie.
Spotkanie z niedźwiedziem polarnym nie było jedynym tego dnia. Płynąć wzdłuż wybrzeża spotrzegliśmy na AIS’ie, że w jednej z małych zatok stoi zakotwiczony jacht. Okazało się, że jest to Billy Budd, którego spotkaliśmy w czerwcu w Newport. Wiedzieliśmy, że szykują się do pokonania przejścia północno-zachodniego. Mieli do usunięcia kilka usterek i nie byli pewni czy i kiedy uda im się ruszyć w rejs. Ucieszyliśmy się, gdy zobaczyliśmy ich tutaj. Udało im się pokonać trudności i teraz wspólnie zmagamy się z lodem. Rano wywołali nas przez radio, a w ciągu dnia kilka razy Mariusz kontaktował się z nimi i omawiali sytuację lodowę. Będziemy płynąć w tym samym kierunku. Może nawet uda nam się spotkać dzisiaj w jednej z zatok na Devon Island. Billy Budd jest to 115-stopowym jacht (Katharsis II ma 72 stopy) ze znacznie mocniejszym silnikiem. Jeszcze w Newport rozmawiając o wyprawie Mariusz sugerował, że byłby to dla nas idealny kompan. Mógłby nam pomóc w torowaniu drogi przez lody. Niesamowity zbieg okoliczności, że odnaleźliśmy się na tym odległym zakątku świata. Tym razem obraliśmy jednak odmienne strategie wyjścia z paku lodowego. My trzymaliśmy się brzegu, oni zaś ruszyli bardziej na południe, chcąc przebić się przez pak i dostać się do zupełnie wolnej wody. My suksesywnie pokonywaliśmy przeszkody w naszym lodowym labiryncie, a ich gęsty pak co chwilę poważnie blokował i musieli przepychać lód. Do celu zbliżamy się ostatecznie prawie burta w burtę.

06.08.2012 godzina 1600 (czas grenlandzki UTC-2), nasza pozycja: N 74 st. 29 min., W 90 st. 19 min. Płyniemy kursem rzeczywistym 293 stopni, z prędkością 6-7 węzłów, wiatr wieje z prędkością 15 węzłów z północno-zachodniego kierunku. Znajdujemy się 26 mil od Erebus and Terror Bay, naszego dzisiejszego celu. Spędziliśmy dzisiaj 10 godzin w paku lodowym.

Mariusz:
Mały komentarz do sytuacji lodowej.
Bardzo zdziwiło mnie nagłe ustąpienie lodów zaprezentowane na mapach lodowych w części Cieśniny Lancaster. To niemożliwe, by tak szybko topniały. Zwłaszcza, że temperatura wody spadła z typowych 7-8 stopni do zaledwie 1,5 stopnia Celsjusza. Wydawało się, że na wejściu do Lancastera lód pokrywa się z tym na mapie lodowej. Ale centralna część południowego wybrzeża Devon zbyt szybko „stopniała“ według map. Stąd z pewną obawą zbliżaliśmy się do 80-go południka. Lodu było więcej niż na prognozach. „Jajko“ z literą „H“ z poprzedniego dnia (mapa na wczorajszym wpisie) sugerowało lód o koncentracji 3/10, jednoroczny, gruby – powyżej 1,2m. To co zobaczyliśmy wyglądało na więcej. Nowo ściągnięta mapka pokazała sytuację z poprzedniego wieczora i za to samo miejsce odpowiedzialne było „jajo“ z literką „E“. W tym przypadku „E“ oznacza lód 7/10 – 70% powierzchni wody zajęte jest przez lód. A taki jest prawie nie do przejścia. Mnie wydawało się, że było go z kolei nieco mniej – tłumaczę to dryfem od brzegu i odpychaniem lodu w głąb cieśniny. To wyjaśnia, dlaczego zdecydowaliśmy się na żeglugę przybrzeżną. Billy Budd wybrał przebijanie się na południe (jak domniemał) przez wąską warstwę tego lodu i namęczył się, gdyż rzeczywiście wpadł w jego okowy. W najbliższych dniach musimy bardzo uważać na siłę i kierunek wiatrów, by nie dać się zablokować – np.: przy wejściu do Cieśniny Peel.

Kategorie:Ameryka Północna, Arktyka, Kanada, Kanada, Morza i Oceany, Ocean Arktyczny

2 komentarze

  1. trzymamy kciuki za to Wasze lawirowanie w tym lodowym drinku, ps. misio was nie kusił ? nie był agresywny ? nie wprawił w niepokój ? czy może spoglądaliście na niego przez kolimator ?! hi hi hi ;-)))

Leave a Reply to Around The North Pole 2013 » Blog Archive » Przejście Północno-Zachodnie (2012)Cancel reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Nie sprzedawajcie swych marzeń

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading