Wspomnienia z Meksyku cz.7 – Taxco


Po piątkowych uroczystościach urodzinowych i wielkiej akcji sprzątania łódki przed wyjazdem, w sobotę czekała nas wyprawa do Mexico City. Rodzinka miała bilety powrotne ze stolicy, do której trzeba się było dostać z oddalonego o niecałe 400 km Acapulco. Wynajęliśmy busa z kierowcą oraz jeden samochód osobowy. Lot był dopiero wieczorem, więc postanowiliśmy dzień wykorzystać na zorganizowanie wycieczki w drodze na lotnisko. Na wyprawę na ruiny azteckie w Teotihuacan, położone 50 km na północ od Mexico City nie było czasu. Jadąc z Acapulco, czyli od południa, postanowiliśmy zatrzymać się po drodze w Taxco. Mariusz był tam podczas ostatniego pobytu w Acapulco kilka lat temu i bardzo miło wspominał to miejsce. Jest to miasteczko położone na stromych wzgórzach, którego zabudowę tworzą białe domy z czerwonymi dachami. Dodatkowo wszystkie szyldy i napisy na sklepach są w kolorach czarno-białych, dzięki czemu jadąc ulicami unikamy mozaiki kolorowych neonów i krzykliwych napisów. Decyzję o zastosowaniu takiej kolorystyki podjęły władze, by zachować atmosferę kolonialną miasta. Muszę przyznać, że ten niby drobny wybieg ma duże znaczenie dla atmosfery panującej na ulicach. Nawet Coca-Cola, czy popularne w Meksyku sklepy Oxxo (czerwony napis na jaskrawo-żółtym tle) oznaczone są czarno-białymi szyldami. Strome uliczki wyłożone brukiem wiją się między starymi domami. Spacer po nich utrudniają śliskie kocie łby oraz mknące taksówki, czyli białe garbusy oraz środki komunikacji miejskiej w postaci małych busów. Stara część miasta zamknięta jest dla prywatnego ruchu samochodowego. Ale to chyba dobrze, bo myślę, że niejeden kierowca po wjechaniu w ten labirynt wąskich, krętych i stromych ulic miałby problem z wyjazdem… Poza tym poruszanie się busami (5 peso za kurs), czy taksówkami (około 25 peso za kurs, czyli jakieś 6 złoty) jest niezwykle proste i stosunkowo tanie.
Nad miastem króluje kolonialna katedra Santa Prisca z 1758 roku. Stoi ona przy głównym rynku, stanowiącym serce miasta. Kościół zbudowano z różowego kamienia z mnóstwem zdobień i rzeźb na fasadzie, a środek ozdobiono suto złotem. Dwie wieże wznoszące się na wysokośc 40 metrów dominują nad innymi zabudowaniami. Nasz kierowca busa zarezerwował nam na obiad stolik w restauracji położonej przy rynku dokładnie naprzeciwko katedry. Miejsca mieliśmy na najwyższym tarasie z widokiem na wieże kościoła Santa Prisca. Początkowo obawialiśmy się, że nie uda nam się smacznie zjeść, gdyż często atrakcyjna lokalizacja nie idzie w parze z dobrym jedzeniem. Jednak tutaj ta zasada się nie sprawdziła i był to jeden z najlepszych posiłków jakie jedliśmy w meksykańskich restauracjach. A steki przeszły wszelkie oczekiwania naszych mięsożerców.
Taxco nazywane jest “srebrnym miastem” ze względu na ogromną ilość znajdujących się tu sklepów z biżuterią. W dawnych czasach wydobywano tu srebro, a obecnie kultywuje się tradycję złotniczą, co jest jednym z elementów przyciagających turystów. My jednak na zakupy pamiątek ze srebra nie mieliśmy czasu. Po spacerze uliczkami starówki, zwiedzeniu katedry i zjedzeniu przepysznego obiadu ruszyliśmy w drogę na lotnisko. Woleliśmy mieć zapas czasu w razie korków w Mexico City. O drogę specjalnie się nie obawialiśmy, gdyż specjalnie wynajeliśmy busa z kierowcą, który miał nas bez problemu dowieźć na miejsce. Ale zapas czasu się przydał i to wcale nie ze względu na wzmożony ruch…W samym mieście, jadąc samochodem za busem, nabraliśmy sporych podejrzeń do znajomości drogi przez naszego kierowcę i do jego orientacji w terenie. Gdy pierwszy raz źle zjechał i próbował znaleźc własciwą drogę, Mariusz od razu zauważył, że pomylił azymuty i jedzie wciąż w złym kierunku. Gdy mijały kolejne minuty, a on wciaż błądził, zarządzilimy, że ma zatrzymać taksówkę i poprosić, by nas poprowadziła na lotnisko. Gdy wydawało się, że jesteśmy już na właściwej drodze (kierunkowskazy na lotnisko i odpowiednie terminale pojawiły się nad ulicami), nasz kierowca busa znowu pomylił zjazdy i znaleźliśmy się za lotniskiem w dziwnej dzielnicy… Na szczęście zapytani przechodnie wiedzieli jak dotrzeć na miejsce i dokładnie wytłumaczyli naszemu przewodnikowi gdzie ma się kierować. Czasu już było coraz mniej, ale sytuacja wydawała sie opanowana. Jednak to nie był koniec pomyłek naszego meksykańskiego kierwcy. Już na samym lotnisku zjechał on na podjazd dla ekskluzywnych autokarów. Jemu udało sie przemknać, ale przed nami chciano zamknąć szlaban. Na szczeście język migowy i “por favor” zadziałały. Chociaż może nie prośby zaskutkowały, tylko zdezorientowanie osoby obsługującej szlaban zadziałało na naszą korzyść. Gdy zatrzymaliśmy się busem i samochodem osobowym obok ogromnych autokarów od razu pojawili się pracownicy ochrony. Jednak wielka rodzina z czwórką dzieci, w tym półtoraroczny Antoni zasypiający w wózku, jakoś zmiękczyły serca wszystkich i nie wyrzucono nas stamtąd, tylko pozwolono rodzince przejść od razu na właściwy terminal w asyście tragarzy ubranych w błękitne koszule i granatowe spodnie zaprasowane na kant. My nie mogliśmy ich odprowadzić, gdyż jak najprędzej musieliśmy opuścić to miejsce. Pomimo nerwów pod koniec podróży wszystko zakończyło się szczęśliwie – rodzinka wsiadła do samolotu, a my wróciliśmy do Taxco.

Kategorie:Ameryka Środkowa, Meksyk

2 komentarze

  1. Ohh Hanus jak ja wam zazdroszczę.
    Pewnie nie jest łatwe życie na łódce, ale historie które tutaj opisujesz są wspaniałe. Z dnia na dzień wiecznie nienasycony czekam na kolejny wpis i piękne zdjęcia.
    Czytając Twoje historie mogę marzyć, że jestem tam z wami.
    Dziękuję Ci za te marzenia i życzę pomyślnych wiatrów w żaglach 🙂 by doprowadziły was w kolejne wspaniałe miejsca o których chętnie przeczytam i zdjęcia z których nam pokażesz.
    Pozdrawiam

  2. Hanus- dziękuje 🙂
    To jak reportaż..Pomyślcie o zebraniu tego wszystkiego i wydaniu książki. Opisy są tak ciekawe, ze jak zaczyna sie czytac, to nie przerwie tego zadna sila…:-)
    Pozdrawiam

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Nie sprzedawajcie swych marzeń

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading