Rok pełen wrażeń


Przez wiele miesięcy na blogu „Nie sprzedawajcie Swych Marzeń” nie było od nas żadnych wiadomości. Nie znaczy to, że nic ciekawego się nie wydarzyło… wręcz przeciwnie – działo się bardzo wiele. Nie będę w tym wpisie relacjonować wszystkiego, co się przez ostatni rok zadziało, ale czas wrócić do naszych relacji z pokładu Katharsis II. Jakoś trzeba przerwać blogową ciszę.

Ostatnią relacją był post napisany w Hobart po zakończeniu rejsu dookoła Antarktydy. Od tego czasu minął ponad rok – Katharsis II przemierza aktualnie wody Polinezji Francuskiej, a my z Mariuszem jesteśmy małżeństwem. To tak w wersji telegraficznej (jak to się kiedyś mówiło). Katharsis II nie teleportowała się jednak z Hobart na Tahiti i chociaż w skrócie opiszę główne wydarzenia minionego roku.

Po dopłynięciu na Tasmanię przez kilka dni na pokładzie przebywała jeszcze cała wyprawowa załoga. Poza oswajaniem się z lądową rzeczywistością, zajmowaliśmy się porządkami i usuwaniem awarii, które nie mogły czekać na planowany w Auckland generalny remont. Po niespełna trzech intensywnych tygodniach opuściliśmy gościnne i przytulne Hobart. Płynęliśmy w pięcioosobowym składzie. Z wyprawowej ekipy poza kapitanem został jedynie Piotr i ja. Dołączyli do nas Filip i Darek. Darek przyleciał z Kanady w ramach wylicytowanego rejsu, który zgłaszaliśmy do Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pomimo, że mieliśmy za sobą niezwykle trudną, wymagającą wyprawę, wiedzieliśmy, że nie możemy bagatelizować Morza Tasmana i niespełna 2 tysięcy mil dzielących nas od Auckland. Początek był bardzo spokojny, nawet niepokojąco spokojny… flauta na Morzu Tasmana była typową „ciszą przed burzą”. Po bezwietrznym początku rejsu czekała nas żegluga w sztormowych warunkach. Południowo-zachodni kierunek pozwolił nam na szybką baksztagową jazdę. Wiatr wiejący przez kilka dni z tego samego kierunku z siłą powyżej 40 węzłów wybudował ogromne fale. Woda wciąż przelewała się przez pokład jak przez małą regatową jednostkę, a nie jacht oceaniczny o wysokiej burcie. Jedną z fal dostrzegłam z daleka jak pędziła na nas. Pierwszą moją myślą było „szkoda, że nie mam przy sobie kamerki – było by świetne ujęcie”. Ale gdy fala była coraz bliżej jachtu zrozumiałam, że będzie ona inna niż wszystkie… Zamiast wpłynąć pod jacht wynosząc go do góry niczym widna na 5. piętro lub przetoczyć się przez pokład zaczęła się złowieszczo wypiętrzać. Gdy zobaczyłam pieniącą się wodę na wysokości bomu, zdążyłam dobrze zaklinować się w kokpicie i złapać relingu od stołu. W tym momencie wiedziałam, że muszę trzymać się ze wszystkich sił, by nie dać się ponieść wodzie. Nawet przypięta do pokładu mogłam zostać skotłowana przez falę i uderzyć się w głowę. Fala spadła z nieprawdopodobną siłą na jacht. Hektolitry wody uderzyły w Katharsis II. Udało mi się utrzymać w kokpicie. Gdy fala przewaliła się przez pokład z niepokojem spojrzałam na bom. Bałam się, że uderzenie wody oderwie pęknięty kawałek bomu i porwie go do wody rozrywając żagiel. Na szczęście główne uderzenie przypadło na prawą burtę, a bom był zabezpieczony z lewej strony. Gdy zobaczyłam, że bom jest tam, gdzie był, tylko bardziej powyginany, zaczęłam wzrokiem ogarniać cały jacht, by sprawdzić, czy mamy jakieś straty. Gdy obejrzałam się w stronę rufy zobaczyłam, że mocowanie pontonu z prawej burty urwało się i wisi on tylko na pasach z lewej burty. W tym czasie ze środka jachtu wychylił się Mariusz, by sprawdzić, czy wszystko u mnie w porządku. Krzyknęłam, że trzeba ratować ponton. Gdy spojrzałam ponownie w kierunku rufy, wiedziałam, że nie ma już czego ratować… Pod pokładem wrażenia były równie silne – wstrząsnęło jachtem wyrzucając chłopaków z siedzeń. Na szczęście nikomu nic się nie stało – cali i zdrowi, tylko z kolejnymi ranami w postaci utraconego pontonu, dotarliśmy do Nowej Zelandii. Całe szczęście, że Mariusz nie odpuścił naprawy naszych David’s (czyli żurawików do pontonu) i znalazł fachowców w Hobart. Gdyby nie dodatkowe wzmocnienia i spawanie pęknięć z całą pewnością stracilibyśmy żurawiki, a to mogłoby się skończyć uszkodzeniem hydrauliki. Tego dnia, kiedy fala zabrała nasz ponton odnotowano oficjalnie na Morzu Tasmana rekordowo wysoką falę – 23 metry.

Lubimy z Mariuszem odkrywać nowe miejsca, ale dużo radości sprawia nam także wracanie w znane zakątki świata. Nowa Zelandia jest miejscem, do którego mamy dużo sentymentu i lubimy tu wracać. To właśnie Auckland wybrał Mariusz na miejsce generalnego remontu Katharsis II. Lista prac była długa: zamówiony został nowy bom, po przepłynięciu 120 tysięcy mil wymieniony miał być cały takielunek, przeprowadzony główny serwis wszystkich urządzeń na jachcie, nie mówiąc o gruntownych porządkach. Do planowanego zestawu prac dołączyło niespodziewanie zamówienie nowego pontonu.

Nasza wyprawa cieszyła się dużym zainteresowaniem nie tylko w mediach australijskich, ale także w nowozelandzkiej i światowej prasie żeglarskiej. Po powrocie z rejsu udzieliliśmy kilku wywiadów w kraju – byliśmy gośćmi w Polsat News, w Dzień Dobry TVN, a ja miałam okazję znaleźć się na stronach wrześniowego numeru Vogue. Ale się działo!

Gdy Katharsis II remontowała się w Nowej Zelandii i nie mogła żeglować, stawialiśmy żagle na Jedyneczce (jak nazywamy Katharsis – Oyster 485, którym Mariusz opłynął świat dookoła) i pływaliśmy po Turcji i Grecji.

W roku 2018 postawiliśmy sobie z Mariuszem jeszcze jedno wyzwanie, tym razem nie żeglarskie. Na wrzesień zaplanowaliśmy nasz ślub i wesele. Po powrocie z wyprawy w maju mieliśmy trzy miesiące na dopięcie wszystkiego, by było tak jak sobie wymarzyliśmy. Ceremonia zaślubin odbyła się na pokładzie statku Windstar u wybrzeży Santorini. Ta grecka wyspa ma dla nas niezwykłe znaczenie – właśnie tam poznaliśmy się we wrześniu 2009 roku. Ślub miał bardzo morski charakter – poza tym, że odbywał się na pokładzie statku przed kapitanem, to oprawę muzyczną przygotował dla nas Męski Chór Szantowy Zawisza Czarny. Szanty nie są pieśniami o miłości dwojga ludzi, a raczej o tęsknocie i pracy na morzu, jednak moim marzeniem, było by chór nam zaśpiewał. Utwory przygotowane przez Jacka Jakubowskiego idealnie pasowały do naszej ceremonii, a wrażenie jakie robił śpiew a cappella 32 mężczyzn w tej podniosłej dla mnie chwili jest trudny do opisania. To był najpiękniejszy dzień w moim życiu.
Podróż poślubna była też jak z bajki! Polecieliśmy dookoła świata. Zaczęliśmy od Nepalu, potem odwiedziliśmy Chiny, Hawaje, Peru i na koniec Maroko. Na ostatni etap dołączyli do nas nasi rodzice.

Po szalonej lądowej przygodzie polecieliśmy w listopadzie do Nowej Zelandii, by ruszyć w rejs Katharsis II. Niestety jacht nie był jeszcze gotowy – wciąż trwały prace remontowe. Na szczęście udało nam się dopiąć wszystkie sprawy przed świętami i jeszcze w grudniu odbyliśmy próbne rejsy w okolicach Auckland z ekipami, które odpowiedzialne były za wymianę takielunku i żagli (genua po wyprawie nie nadawała się do regeneracji). Nowy bom otrzymał nieco zmieniony kształt. W przekroju nie jest literą „V” tylko „U”. Jest zdecydowanie solidniejszy, ale i nieco cięższy. Na martwej fali musimy go dodatkowo stabilizować dwoma kontraszotami. Na koniec 2018 roku Katharsis II było znowu w pełni blasku i czekała na podniesienie kotwicy i postawienie żagli.
Po świąteczno-noworocznych czasie spędzonym w Europie w styczniu wróciliśmy do Nowej Zelandii. W Bay of Islands odebraliśmy nasz nowy ponton. Tu także nastąpiła duża zmiana. Mariusz chciał zaprojektować większy ponton, który mógłby zabierać większy ładunek, pływając jednocześnie w ślizgu. Przydaje się to głównie podczas przewożenia nurków z ich sprzętem, kiedy niejednokrotnie musimy przemieszczać się wiele mil od miejsca zakotwiczenia. Aby nie przekroczyć wagi pontonu, wynikającej z nośności naszych żurawików, zaprojektowaliśmy ponton z kadłubem z włókna węglowego. Jesteśmy zauroczeni nowym pontonem, który nie tylko wygląda rasowo, ale fantastycznie się prowadzi.
W styczniu popłynęliśmy we dwójkę w rejs dookoła Wyspy Północnej. Powtarzaliśmy trasę sprzed 5 lat. Zaglądaliśmy w stare kąty i znane nam zatoczki. Po dopłynięciu do Picton pojechaliśmy do Marlborough, gdzie odwiedzaliśmy winnice poznane 5 lat temu. Widoki tak samo piękne, a i wina nie gorsze! Całkiem miłe miejsce do wracania.

Marzec jest miesiącem, kiedy przyznawane są wszystkie najważniejsze nagrody żeglarskie w Polsce. Był to dla nas bardzo intensywny czas, gdyż nasz rejs został doceniony i nagrodzony. Mariusz jako kapitan i organizator wyprawy dookoła Antarktydy non-stop na południe od 60 równoleżnika otrzymał w marcu 2019 roku nagrodę Srebrny Sekstant i Rejs Roku 2018. Ex equo nagrodę tą przyznano również Szymonowi Kuczyńskiemu, który opłynął samotnie świat non-stop. Wręczenie nagród odbywało się we wspaniałych wnętrzach Dworu Artusa w Gdańsku, a cudowną oprawę muzyczną przygotował Męski Chór Szantowy Zawisza Czarny. Następnego dnia miało miejsce inne ważne dla nas wydarzenie. W Gdyńskim Centrum Filmowym odbyła się premiera filmu dokumentalnego „Around The Ice” w reżyserii Roberta Kibarta. Po prawie roku od zakończenia rejsu mogliśmy z załogą oraz rodziną i przyjaciółmi przywołać na dużym ekranie wspomnienia z tej wyjątkowej wyprawy. Film opublikowaliśmy na naszym kanale YouTube.

Link do filmu „Around The Ice”:
https://www.youtube.com/watch?v=SKuCxflDj8Y

Mariusz otrzymał nagrodę im. Leonida Teligi, którą wręczył mu redaktor naczelny magazynu Żagle Waldemar Heflich oraz nagrodę imienia Leszka Wiktorowicza, którą przyjął z rąk syna kapitana – Mariusza Wiktorowicza.
Przemówienie Mariusza po otrzymaniu nagrody im. Kapitana Leszka Wiktorowicza:

https://www.youtube.com/watch?v=pr7p60puHOg&feature=youtu.be&fbclid=IwAR2S_HAvAMAJmmq3O_z3JSZEmxD8wFGILTEn5Btloq4hJgyKcVrxjtU2XOY

Mariuszowi przyznano tytuł Żeglarza Roku 2018 w ramach plebiscytu organizowanego przez magazyn Wiatr.

Zostaliśmy zaproszeni na KOLOSY, czyli Ogólnopolskie Spotkania Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów, będącą największą w Europie imprezą podróżniczą, która każdego marca odbywa się w Gdyni. Zaprezentowaliśmy tam naszą prezentację z rejsu dookoła Antarkydy, a wyprawa otrzymała wyróżnienie jury.

Wzruszających i podniosłych chwil w marcu nie brakowało.

Pomimo, że lato w Polsce już w pełni, to w Narodowym Muzeum Morskim w Gdańsku można przenieść się w mroźne krajobrazy. W ładowniach statku-muzeum „Sołdek” 23 kwietnia otwarto wystawę czasową „Plastikowe morze”. Ekspozycja prezentuje dokonania załogi Katharsis II w rejsie dookoła Antarktydy. Na wystawę zapraszamy do 31.10.2019 roku.

Informacje o wystawie w Narodowym Muzeum Morskim w Gdańsku:

https://www.nmm.pl/aktualnosci/po-mikroplastik-i-rekord-guinnessa-nowa-wystawa-na-soldku

https://www.facebook.com/events/394553524714235/

Po marcu pełnym emocji i wspomnień naszej antarktycznej wyprawy wróciliśmy w kwietniu na Katharsis II do Nowej Zelandii, skąd wyruszyliśmy na Pacyfik. Pożeglowaliśmy w pięcioosobowym składzie (Mariusz, Tomek, Michał, Filip i ja) w stronę ciepła, turkusowej wody, raf koralowych, rajskich plaż i palm kokosowych. Mariusz mając w pamięci swój pierwszy rejs z Auckland na Tahiti w 1999 roku, kiedy to odnotował wiatr wiejący z prędkością 66 węzłów nie lekceważył tej trasy. Tu trudno uniknąć przynajmniej jednego sztormu. Naszą trasę w kierunku archipelagu Gambier przeciął po tygodniu żeglugi. By go ominąć skręciliśmy na północ. To z kolei wymusiło zmianę planów i zdecydowaliśmy kończyć rejs na Tahiti. Po 14 dniach rejsu od opuszczenia Picton dopłynęliśmy do Raivaive na Polinezji Francuskiej, gdzie przez kilka dni rozkoszowaliśmy się urokami rajskiej wyspy. Na Wielkanoc dopłynęliśmy na Tahiti, gdzie Katharsis II spędziła cały maj. Od czerwca znów w drodze – tym razem leniwie żeglujemy między atolami i wyspami Polinezji. Przez najbliższe miesiące krajobrazy gór lodowych i sztormowych fal Oceanu Południowego zastąpią nam widoki niebiesko-turkusowej wody i rajskich wysp Polinezji Francuskiej.

Kategorie:Antarctic Circle 60S, Australia, Europa, Film, Grecja, Morze Tasmana, Nowa Zelandia, Pacyfik, Polinezja Francuska - Wyspy Australskie, Polinezja Francuska - Wyspy Towarzystwa, Polska, Turcja

6 komentarzy

  1. Gratulacje Haniu dla Ciebie i Mariusza i calej zalogi!!! Wiele razy wspominam resjy do Ipswich i na BVI! Pozdrawiam z NYC! Wojtek

    • Cześć Wojtku, dziękujemy! My również wspominamy rejsy z Tobą – to był świetny czas, a album z BVI jest często przez nas oglądany! Pozdrawiamy z Pacyfiku! Może do zobaczenia gdzieś w świecie? Hania i Mariusz

  2. Dawno nic nowego, ponownie przeczytałem wszystkie posty z bloga, a tu niespodzianka, są, żyją i nadają-myślę, że będzie znowu ciekawie i wesoło.
    Ciekawe gdzie Was jacht zabierze. Prywatnie to pomyślności w żeglowaniu na „falach wspólnego życia”

  3. Przez długą przerwę przeczytałem ponownie całego bloga. A tu miła niespodzianka – Katharsis znowu nadaje, uszczęśliwiacie wpisami ludzi, powodzenia w nowych wyprawach. A prywatnie to pomyślności w wspólnym rejsie '”do końca życia”

  4. Super ze Katharsis II znowu z morza „nadaje”, Dzieki wielkie i „stopy wody”!
    A&M&N

Leave a Reply to Marek GubańskiCancel reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Nie sprzedawajcie swych marzeń

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading