Wypływając na początku października w rejs z Gdyni do Turcji zakładaliśmy postój na Malcie. Mariusz planował dokonanie tam zmian formalnych w papierach łódkowych. Jednak zaostrzająca się sytuacja na świecie, związana z drugą falą pandemii koronawirusa, mogła pokrzyżować nasze oczekiwania. Na szczęście Malta nie zamknęła się na przypływające jachty i mogliśmy zrobić przerwę w żegludze. Agent, z którym Mariusz skontaktował się jeszcze z morza i któremu przesłał niezbędne dokumenty załatwił za nas wszelkie formalności. Gdy wpłynęliśmy do Mariny Di Valletta na Malcie czekał na nas na kei, by przekazać nam, iż wszystko jest załatwione i poinformować o obowiązkowym noszeniu maseczek wszędzie poza naszym jachtem. Dobrze, że uniknęliśmy chodzenia po urzędach. Byliśmy zupełnie wolni. Z biura mariny dowiedzieliśmy się, że większość restauracji jest otwarta oraz że można swobodnie przemieszczać się po całej wyspie (z maseczką na ustach i nosie). Zamknięte zostały jedynie bary i kluby nocne, ale to jakoś zupełnie nam nie przeszkadzało. Nasze zwiedzanie Malty ograniczyło się do spacerów po urokliwych uliczkach zabytkowego miasta Valletta. Nie chcieliśmy biegać po muzeach i kościołach. Woleliśmy popłynąć na Gozo i Comino, gdzie z dala od ludzi oddawaliśmy się naszym ulubionym zajęciom – nurkowaniu, snorklowaniu i pichceniu kolacyjek.
Wiedziałam, że w listopadzie na Malcie będzie więcej słońca i ciepła niż w Polsce, ale zupełnie nie spodziewałam się, że będzie aż tak cudnie. Przez dwa tygodnie naszego pobytu towarzyszyło nam błękitne niebo i temperatury powierza powyżej 20 stopni Celsjusza pozwalające wygrzewać się na pokładzie, wskakiwać do wody i nurkować w piankach (bez konieczności wbijania się w suche skafandry). Ta wakacyjna pogoda całkowicie mnie zaskoczyła. Raz przesadziłam z nurkowaniem. Nie wyjęłam mojej grubej dwuczęściowej pianki, tylko jednego dnia poszłam na dwa nurki w piance 1 mm i na to 2,5 mm, co raczej jest zestawem na tropiki, a nie na morze o temperaturze 22 stopni. Nieźle mnie wychłodziło, miałam pierwsze objawy hipotermii. Na szczęście wieczór pod ciepłą kołdrą, kocem z gorącą herbatą załatwił sprawę i na drugi dzień mogłam wskoczyć znowu do wody (tym razem w ciepłym zestawie). Podczas naszego pobytu udało nam się zrobić w sumie 10 nurkowań. Mariusz zabierał zawsze pod wodę trzy osoby, a jedno z nas zapewniało asystę z pontonu. Zaliczyliśmy słynny Blue Hole. W niektórych przewodnikach nurkowych piszą, że jest to przereklamowane miejsce. Mnie osobiście bardzo się podobało. Uwielbiam naturalne skalne krajobrazy. Niesamowite wrażenie zrobił na mnie ogromy skalny łuk, pod którym przepływało się, by znaleźć się pod świetlistą kopułą będącą Blue Hole. Ciekawe były także groty i kominy, którymi się przeciskaliśmy w czasie naszego podwodnego zwiedzania. Zaliczyliśmy także nurkowania na najważniejszych wrakach. Przejrzystość wody i brak tłumów z pewnością zwiększały atrakcyjność Malty.
Pozytywnie zaskoczyła nas Malta także kulinarnie. Stołowaliśmy się głównie na jachcie, jednak z okazji przypłynięcia i na pożegnanie wybraliśmy się na uroczyste kolacje. Obie restauracje specjalizowały się w daniach z owoców morza (Onda Blu i Cabo Crudo). Jedzenie było wyśmienite, a szczególnie smakowało nam wszystko co surowe – krewetki, carpaccio z ryb, przegrzebków, czy ostrygi. Olci marzeniem było zjedzenie spaghetti carbonare serwowanego z wielkiego kręgu sera parmigiano. Jak zobaczyła to danie w menu, to musiała je zamówić. Przyznam, że patrzenie na Olkę podskakującą z radości i piszczącą jak dzieciak, gdy kelner w wielkim serowym kole miesza dla niej makaron, było jedną z tych chwil, które z pewnością na długo zapamiętam.
Spędzając czas na jachcie dogadzaliśmy sobie kulinarnie. Z okazji Dnia Niepodległości postanowiliśmy uderzyć w dania kuchni polskiej. Tym razem dominowały akcenty z kresów wschodnich, jako że Darek jest z Podlasia, a ja mam korzenie z Wilna, Kowna i obecnej Białorusi. Daniem głównym były kartacze z mięsem, a na przystawkę zaserwowaliśmy bliny z chrzanową chmurką, łososiem i koperkiem. W przygotowania zaangażowana była cała załoga, a kambuz wyglądał jak po wybuchu granatu, ale warto było. Może w kształcie kartacze nie przypominały tych przygotowywanych zawsze przez moją babcię Jasię na jej imieniny, ale smak mięsa udało się przywołać. Jako że farszu mięsnego przygotowaliśmy za dużo, to Olka na swoją kolację następnego dnia przygotowała pierogi z mięsem (surowym), gotowane na wrzątku, które z kolei były daniem tradycyjnie przygotowywanym w domu mojej drugiej babci – Nadziei. W naszych kulinarnych fantazjach nie zabrakło kapitańskich steków. Tym razem Mariusz przygotował z Anią filet mignon polane koniakiem i podpalane, serwowane z sosem koniakowo-musztardowym. Dobrze, że dużo czasu spędzaliśmy w wodzie nurkując i snorklując, bo inaczej wyturlalibyśmy się z pokładu Katharsis II. Kulinarnie będziemy jeszcze wspominać Maltę, gdyż w zamrażalniku kruszeją ośmiornice złapane przez Darka.
Zupełnie niespodziewanie pobyt na Malcie okazał się wielkim relaksem i czasem wakacyjnym. Przyznam, że gdy sprawdzaliśmy co dzieje się w Polsce, to miałam wyrzuty sumienia, że ja beztrosko spędzam czas, a w domu takie tragedie i chaos…
Dopływamy do wysp maltańskich 2020.11.02 Mury miasta Valletta przed nami fot.AM Wpływamy do Mariny Di Valletta 2020.11.02 Pamiątkowe zdjęcie załogi po dotarciu na Maltę Widok z rufy Katharsis II fot.AM Widok na port z murów Valletty fot.AM Widok na port za dnia fot.AM Olka i Darek w ogrodach Barrakka fot.AŁ Olcia w Barrakka Gardens fot.AŁ Marina Di Valletta fot.AM Darek i Ania w ogrodach fot.AM Darek szuka miejscówki na kąpiel fot.AM Główna ulica miasta Valletta Hanuś na spacerze w Valletta Kolorowe okiennice i balkony charakterystyczne dla Malty fot. A.M Klimatyczne uliczki Valletta cz.1 Klimatyczne uliczki Valletta cz.2 Klimatyczne uliczki Valletta cz.3 Fontanna przed murami Valletta Mariusz zwiedza Restauracja Onda Blu na wodzie i czarny maszt Kathasis II Nasza ekipa na kolacji w Onda Blu z okazji przypłynięcia na Maltę Hit wieczoru – surowe krewetki Ostrygi też były pyszne Ekipa na wypadzie pontonowym za miasto Plażowanie i piwerko fot.AM Piknikowy lunch podstawą wypadu za miasto Ania w krystalicznie czystej wodzie Plaża bez piasku Olka, Darek i Ania na kamiennej plaży Płyniemy na Gozo 2020.11.06 Śniadanie w kokpicie Kotwiczymy przy Il-Gebla w Qala tad-Dwejra przy Gozo Darek na nartach wodnych fot.AM Olcia w promieniach zachodzącego słońca fot.AM Hanuś po snorklowaniu łapie jeszcze ostatnie promyki słońca Czekamy na zachód słońca przy naszej przytulnej skale fot.AŁ Sundowner w kokpicie Zaraz słońce wpadnie do wody fot.AŁ Uczta rybna przygotowana przez Darka fot.AM Toastu czas fot.AM Na deser sernik z polskiego twarogu fot.AM Katharsis II na kotwicy w Qala ted-Dwejra Zatoka Qala ted-Dwejra przy Gozo Trochę żeglarskiego kiczu musi być Skromna roślinność Gozo fot.AM Hanuś z Mariuszem i Katharsis II w Azure Window fot.AM Ten kwiatek znalazł sobie niezłą kryjówkę Mariusz z Olką na wieczornej przechadzce Ania dronuje No i Katharsis II w uroczej zatoce raz jeszcze Blue Hole Olcia przesyła serduszko Ania i Olka w tunelu Kolejny spacer po powrocie na Maltę fot.AM Wąskie uliczki Valletta fot.AM Ania na spacerze na Malcie fot.AM Olka z Anią w swojej miejscówce na piweczko pod murami Valletta Spacerując po Malcie fot.AŁ Część budynków wygląda na opuszczone fot.AŁ Gęsto od jachtów fot.AŁ Widok na Valletta fot.AM Niczym bursztyn fot.AM Nasza marina i Valletta fot.DŁ Maltańskie balkony fot.DŁ Kolory i spokój fot.DŁ Hura czas do wody Do takiej wody miło wskoczyć w listopadzie – Crystal Lagoon Darek w jednym z tuneli przy Comino fot.AŁ Jedna z wielu uroczych jaskiń na Comino fot.AŁ Katharsis II na kotwicy przy Comino 2020.11.11 W Blue Lagoon na Comino jesteśmy zupełnie sami Katharsis II w Blue Lagoon Nasza miejscówka na Comino Spokojna zatoka Darek wyciska ziemniaki na kartacze Mariusz z Anią tworzą kartacze Kartacze na uroczystą kolację z okazji Dnia Niepodległości Czy ten widok może sie znudzić… fot.AŁ Olka serwuje na kolację pierogi z mięsem Na weekend zjeżdżają się łódki do naszej zatoczki fot.AŁ Ania z Olką podekscytowane nocnym nurkiem Nurkowie pod wodą Poświata od latarek nurków Lampeczka wina o zachodzie słońca fot.AM Sundowner na dziobie Katharsis II fot.AM Zachód słońca oglądany z Comino fot.AŁ Widoczek z zachodem słońca fot.AŁ Darek ze złapaną przez siebie ośmiornicą Pierwszy od miesiąca deszcz Jedziemy na nurka do Blue Hole Darek, Hanuś i Olka zachwyceni podwodnym krajobrazem Blue Hole Nurek przy porcie Cirkewwa na Malcie na wraku P29 Wrak, wrakiem, a Hanuś płynie do rybek Mariusz w poszukiwaniu podwodnych tuneli Ania w podwodnym tunelu w Santa Maria Caves Olka za Mariuszem w podwodnych labiryntach Darek leci Kolejne podwodne przejście po pokonania Wieczorne snorklowanie fot.AM Ania z Mariuszem szykują steki fot.AM Czas podlać steki koniakiem fot.DŁ A teraz trochę ognia fot.DŁ Mariusz w roli szefa kuchni fot.DŁ Nie wszystko dla steków… fot.DŁ Akcja steki w koniaki w wersji kolorowej fot. AM Na przystawkę bliny z łososiem fotAM Steki kapitańskie na stole Olka jako Syrenka przy burcie Katharsis II fot.AŁ Mrożona kawa z lodami w listopadzie czy to nie przesada Olka zachwycona listopadowym popołudniem Liny na maszcie fot.DŁ Przez salingi fot.DŁ Bryt na bryt fot.DŁ Nasza załoga przed Cabo Crudo Ekipa z Cabo Crudo Z widokiem na zatokę będziemy świętować pożegnanie z Maltą Ania z Olką na kolacji w Cabo Crudo 2020.11.16 Carpaccio z tuńczyka i miecznika fot.AŁ Jak pięknie podana małża – aż żal jesć fot.AM Toast za udany pobyt na Malcie fot.AM Dzika radość Olki Rozradowani fot.DŁ O poranku przed wypłynięciem w Marina Di Valletta Lody na pożegnanie fot.AM W dniu naszego wyjazdu Malta w deszczu 2020.11.17. fot.AM Popołudniu 17.11.2020 opuszczamy Maltę Hanuś na pontonie Katharsis II na tle Valletta’y Mijamy restaurację Cabo Crudo Ostatnie poprowki przed rejsem fot.AŁ Zostawiamy Maltę za rufą
Przeslicznie… trzymajcie sie
Miałem deja vu; The curious case of Benjamin Button, tyle, że oni żeglowali po Florida Keys – ale w zasadzie co za różnica?
Pozdrowienia.
Ale slicznie,,, mila lektura, zwlaszcza jak za oknem zaczyna sypac sniegiem,,,Serdeczne Pozdrowienia Gerard i Kasia,
Miło popatrzeć, miło przypomnieć sobie Maltę, marinę, widoki. Pozazdrościć. Świetnie korzystacie z życia. Gratulacje. Zdjęcia kapitalne.