ostatni tydzień stycznia


wiem, wiem, cisza ostatnio… ale po przyjeździe Tomka, to zabraliśmy się ostro za przygotowywani łódki do pływania – nigdzie się właściwie nie ruszaliśmy poza Marigot Bay; nawet nie pojechaliśmy się wykąpać na plażę… w sumie to karygodne!

w piątek przyleciał Mariusz i po raz kolejny przemierzyłam całą wyspę samochodem (Marigot jest bardziej na północy, lotnisko na samym południu); przy okazji pokazałam Mariuszowi Anse de Sable i beach bar The Reef, gdzie spędziłam zeszłą sobotę z Rebbecą, Robem i Scottem; Anse de Sable jest zaraz koło lotniska;

w piątkowy wieczór pojechaliśmy z Mariuszem i Tomkiem do Anse La Raye na Fish Fest, gdzie spotkaliśmy Rebbecę, Roba, Emmę i Ricka (para, z którą kiedyś byłam na drinku w Marigot), a potem ruszyliśmy jeszcze do Rodney na imprezę, najpierw tequila w meksykańskiej knajpie, a potem street party w Gros Islet koło Rodney Bay;

a teraz szykujemy się już do rejsu; przyjechały Mariusza córki, w niedzielę Kasia i Magda, a wczoraj Natalia i dziś po śniadaniu ruszamy na Grenadyny – trasa już nam znana – dodatkowo chcemy dopłynąć na Grenadę; dziś kończy mi się kontakt z Internetem…. na dwa tygodnie pewnie zapadnie cisza na moim blogu… relacja po powrocie 🙂

Kategorie:Karaiby, Saint Lucia

3 komentarze

  1. Hanuś … no dobra !!
    Napisz coś do jasnej choroby, dodaj fotkę ze słoneczkiem bo tu śnieg, roztopy i zimowa de…cha :-)Twój ostatni wpis jest z 2 lutego a mamy dziś 17-tego!!

  2. dwa tygodnie mijają za dwa dni, czekam:)

  3. i co my mamy niby przez te dwa tygodnie oglądać żeby zobaczyć słońce choć na obrazku?:)
    uważaj na siebie:)))

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: