po opuszczeniu BVI nie popłynęliśmy jednak od razu na Kubę; Mariusz zaplanował postój przy Turks&Caicos (nazywanych przez naszą ekipę Kajko i Kokosz) – wyspy na północ od Haiti; wypłynęliśmy z Marina Cay we wtorek 20.04 po zachodzie słońca; zapowiadały się 3 dni miluśkiej żeglugi – i tak rzeczywiście było, choć momentami wiatr siadał i musieliśmy wspierać się silnikiem; po drodze złapaliśmy dwa tuńczyki i dwie barakudy – barakudy jednak wyrzuciliśmy, bo podpłynęli do nas rybacy z Dominikany i przestrzegli nas, żeby ich nie jeść, bo mogą nam zaszkodzić (z barakudami tak jest – jeżeli żywią się na zatrutych rafach, to trucizna zostaje potem w ich mięsie, lokalesi zazwyczaj wiedzą z których rejonów barakud unikać); za to od nich kupiliśmy conches (małże, które się surowe, dobrze rozbite wrzuca na co najmniej 12 godzin do marynaty – i potem smakują wyśmienicie) oraz dwa red-snaper’ki, które przygotowaliśmy duszone w rękawie z warzywami; a ze złapanych tuńczyków (żółtego i niebieskiego) Małecka zrobił genialne sushi!!!
w piątek 23.04 o 1200 rzuciliśmy kotwicę koło West Caicos – praktycznie bezludna wyspa, na której znajduje się jak na razie marina w budowie i nic poza tym; posnorklowaliśmy trochę koło plaży – bardzo ładne miejsce – bialutki piasek, białe skały i nawet większość rybek była biała – ciekawe miejsce; no ale mi zatoczka przy West Caicos będzie się kojarzyła z delfinami – stałam na rufie w stroju kąpielowych (dopiero co wrócliśmy ze snorklowania) i akurat przepływało koło naszej łódki stado delfinów, nie zastanawiając się ani chwili wskoczyłam do wody i podpłynełam w ich kierunku – jeden z delfinow oddzielił się od stada i przez chwilę pływał wokół mnie – cudowne przeżycie, niesamowite jakie one głośne dźwięki wyjadą;
na drugi dzień popłynęliśmy do Grace Bay koło kolejnej wyspy z archielagu Turks&Caicos – Providenciales; woda miała tu niesamowicie turkusowy kolor!
w niedzielę opuściliśmy wody Turks&Caicos i ruszyliśmy w kierunku Kuby, a dokładnie mariny koło Santiago de Cuba w południowo-wschodniej części wyspy; mieliśmy do przepłynięcia ok. 260 mil morskich, tak więc planowaliśmy dotrzeć na miejsce w poniedziałek popołudniu;
zdjęcia: delfinom i rybakowi zrobił Wojtek Urbanek
Leave a Reply