Rurutu i powrót na Bora Bora


Silny wiatr, który towarzyszył nam przez kilka ostatnich dni, w czwartkowe popołudnie nagle zamilkł. Po opuszczeniu kotwicowiska i wyjściu poza rafę Tubuai chcieliśmy postawić żagle, jednak wiatru było za mało. Wiało niecałe 10 węzłów i to w dodatku zupełnie od rufy. Przy niespokojnym morzu, fali rozbudowanej przez wiatry ostatnich dni oraz słabym wietrze nie dało się żeglować. Zmuszeni byliśmy wspomóc się silnikiem. Na szczęscie po kilku godzinach zefirek znowu się pokazał i o 0200 Mariusz mógł odstawić dieselgrota na rzecz białych skrzydeł. Na żaglach pomknęliśmy ku brzegom Rurutu, oddalonym o 120 mil morskich od Tubuai. Strome, klifowe brzegi Rurutu ukazały się przed dziobem Katharsis około 7 rano. Zbliżając się do jej wschodnich wybrzeży mknęliśmy wraz z wysokimi falami. Nie wróżyło to możliwości zatrzymania się w położonej po tej stronie wyspy płytkiej zatoce koło wioski Moerai. Jest to miejsce, gdzie wieloryby lubią baraszkować. Długie fale oceaniczne rozbijające się z impetem o nabrzeże i falochron niewielkiego portu skutecznie zniechęcały nawet do podjęcia próby rzucenia kotwicy. Popłynęliśmy na spotkanie wielorybom wzdłuż wybrzeża, ku północnemu krańcowi wyspy. Już po chwili zobaczyliśmy kilka fontan wodnych, a wraz z nimi grzbiety i ogony z gracją uderzające o wodę. Udało nam się wypatrzeć matkę z małym, bawiącym się blisko brzegu. Postanowiliśmy popłynąć w ich kierunku, ale w tej samej chwili na niebie pojawił się samolot, ktróry z hukiem wylądował na pobliskim pasie startowym i wypłoszył naszą rodzinkę. Wszystkie wieloryby kręcocę się przy północnym cyplu dały nura głęboko pod wodę. Chyba nie lubią latających maszyn…
W poszukiwaniu miejsca do zakotwiczenia popłynęliśmy na zachodnią stronę wyspy, w pobliże miejcowości Avera. Ta strona wyspy była dobrze odsłonięta od silnego wschodniego wiatru. Na żadnej z map to miejsce nie było oznaczone jako kotwicowisko. Oczom naszym ukazały się wypiętrzjące fale oceaniczne, które mogły zadowolić niejednego serfera. Z impetem rozbijały się o brzeg. To miejce także nie zachęcało do dłuższego postoju. W razie lekkiej zmiany kierunku wiatru ku południowemu, zatoka zamieniłaby się w pułapkę. Postanowiliśy jednak rzucić chociaż na chwilę kotwicę na twarde koralowe dno. Chcieliśmy odpocząć przed kolejnym etapem rejsu. Poza tym ja nie mogłam się oprzeć nieprawdopodobnemu kolorowi wody i jej przejrzystości. Musiałam choć na chwilę wskoczyć do oceanu. Niestety nie było tu żadnego wieloryba, ale przejrzystość wody na ponad 50 metrów i jej nieskazitelnie niebieski kolor robiły wystarczająco ciekawe widowisko.
Pogoda u wybrzeży Rurutu nie sprzyjała nam zbytnio… Poza silnym wiatrem i rozkołysanym morzem, mieliśmy do czynienia z zupełnie zachmurzonym niebem oraz przelotnymi oapadami deszczu. Taka aura toearzyszyła nam od drugiego dnia postoju na Tubuai. Wiem, że niektórzy fotografowie uwielbiają takie warunki, jednak mnie one w tym dniu nie satysfakcjonują. Nie sprzyjały fotografowaniu pięknie zielonej, górzystej wyspy otoczonej złotymi plażami i kręcącymi się u wybrzeży wielorybami Po kilkugodzinnej przerwie, około godziny 1600 pożegnaliśmy się z Rurutu oraz jej wielorybami, skrywającymi się wówczas gdzieś w głębinach oceanu i postawiliśmy żagle. Miałam nadzieję, że jeszcze przy opuszczaniu Rurutu zobaczymy na horyzoncie jakąś gromadę humbaków, do których będzie można wskoczyć, ale niestety już żanych nie spotkaliśmy.
Pogoda może nie sprzyjała kąpielom z wielorybami, czy kotwiczeniu przy Rurutu, ale z pewnością stwarzała genialne warunki do żeglugi na północ. Południowo-wschodni wiatr o sile 20 węzlów pozwolił nam z prędkością ponad 10 węzłów zbliżać się do obranego celu, jakim była Bora Bora. W niecałe dwie doby pokonaliśmy ponad 360 mil i w niedzielę o godzinie 1200 staliśmy juz bezpiecznie wewnątrz laguny otaczającej Bora Bora.

Kategorie:Morza i Oceany, Oceania, Pacyfik, Polinezja Francuska - Wyspy Australskie, Polinezja Francuska - Wyspy Towarzystwa

2 komentarze

  1. Zdjecia super, sam mieszkam teraz nad morzem, ale zamiast wielorybow widuje smietki i butelki 🙂

  2. Że też musiał ten samolot akurat wtedy… Ale i tak fajnie, bo udało Wam się zobaczyć te wieloryby:) Pozdrowienia 🙂

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: