Powrót do Auckland


Świąt Wymarzonych

Świąt Wymarzonych

Wszystkim Wam życzę, abyście spędzali czas świąt tak,
jak macie na to ochotę!!!
Najważniejsze, żeby w zdrowiu i dobrym nastroju!

Do Auckland wróciłam po ponad trzytygodniowej przerwie. Zmieniłam Tomka na wachcie, który pognał do kraju na narodziny swojego czwartego syna. Spóźnił się na poród, albo można powiedzieć, że Bartek nie zaczekał na tatę i postanowił przyjść na świat na kilka godzin przed wylądowaniem Tomka na Okęciu. Ale teraz rodzina jest już w komplecie. Mały ma się dobrze i to jest najważniejsze. Gratulacje i przede wszystkim wielkie brawa dla Andżeliki!
Katharsis jest po wizycie w stoczni, gdzie wymalowano jej kadłub i śrubę oraz wypolerowano burty. Na szczęście jest już z powrotem w marinie. Mało brakowało, a święta spędzałabym w stoczni na kołkach. No ale Tomek zmobilizował ekipę… Argumenty wysunął poważne – przede wszystkim narodziny dziecka, na które się spieszy i dlatego nie może przełożyć wyjazdu. W związku z tym łódka musi być jak najszybciej gotowa, bo przed swoim odlotem chce dopilnować wodowania Katharsis. Poza tym polać się musiała rzeka rumu – bo jakoś temat pracy przez całą sobotę i niedzielę trzeba było obgadać… Tomcio jeszcze rozpieszczał stoczniowców swoimi wypiekami, czyli rogalikami drożdżowymi z dżemem, które świeżo wyjęte z piekarnika dostarczał chłopakom bezpośrednio na rusztowanie. Tak zmotywowana ekipa remontowa wyrychtowała Katharsis i w zeszłą środę (czyli w dzień wyjazdu Tomka) łódka została zwodowana.
Jesteśmy z Katharsis w Viaduct Harbor Marina w samym centrum miasta i królestwa nowozelandzkiego żeglarstwa. Idąc na spacer po marinie przyglądać się mogę dumie tutejszych żeglarzy – łódkom biorącym udział w America’s Cup. Za 160 dolarów można wybrać się na dwugodzinny rejs takim cackiem. Poza nowoczesnymi maszynami do zabijania (jak nazywam te regatowe łódki), można tu nacieszyć oczy starymi, pięknie utrzymanymi jachtami o klasycznej linii. Jest na co popatrzeć!

W niedzielę, zgodnie z moją małą tradycją, którą kultywuję, gdy zostaje sama na Katharsis, wybrałam się na przejażdżkę rowerową. Moim celem nie było odwiedzenie najważniejszych punktów z przewodnika, czy muzeów, a raczej pokręcenie się po okolicy i “powęszenie”, żeby poczuć klimat i atmosferę miejsca. Zaczęłam od rundki wokół mariny i dalej wzdłuż nabrzeża. Jest to przestrzeń miejska świetnie zagospodarowana i przystosowana dla mieszkańców oraz turystów. Jeszcze kilka lat temu były to tereny przemysłowe, a teraz znajdujemy deptak z mnóstwem knajp, miejsc do odpoczynku, placem zabaw dla dzieci, dwoma muzeami (Historii Żeglarstwa Narodowego oraz poświęcone regatom America’s Cup) i innymi atrakcjami. Codziennie kręci się tu mnóstwo ludzi, a w weekend mieszkańcy Auckland spędzają czas z rodzinami i przyjaciółmi.
Następnie ruszyłam śladem trzech parków, gdzie również odpoczywało wielu Nowozelandczyków. Nawet na kawałku trawnika w samym centrum, nieopodal głównej arterii miasta, mieszkańcy Auckland biesiadowali przy kanapkach i kawie z papierowych kubków. Spacerując po tym mieście odnosi się wrażenie, że wszyscy są zrelaksowani i nikomu nigdzie się nie spieszy. Nawet w tygodniu nikt nie pędzi do biura po lunchu, ale raczej spacerowym krokiem wraca za biurko. W powietrzu unosi się bardziej atmosfera wakacji niż świąt i chyba tak Nowozelandczycy podchodzą do tego okresu. Z wystaw sklepowych ani z restauracji nie bije blask choinkowych światełek, ani nie wysypują się stroiki. Na ulicy nie spotkałam żadnego Świętego Mikołaja. Gdyby nie wystawione w każdym sklepie papiery do pakowania w renifery, elfy i Święte Mikołaje albo sporadycznie ustawiona sztuczna choinka na czyimś balkonie, trudno byłoby się zorientować, że święta są tuż tuż. Najsilniejszym świątecznym akcentem jest Sky Tower, która mieni się teraz na czerwono-zielono, górując nad Auckland.
Myślę, że u nas tęsknota za świąteczną atmosferą, czyli pachnącą lasem choinką, unoszącym się w domu zapachem pierników i mnóstwem kolorowych ozdób wiąże się z porą roku i pogodą. Gdy za oknem ciemno i zimno, to aura świąt ma nas rozgrzewać i rozweselać. W Nowej Zelandii mamy dziś najdłuższy dzień w roku, świeci słońce, jest ponad 20 stopni Celsjusza, a dookoła zielono i kolorowo od kwitnących kwiatów oraz drzew. I pewnie Nowozelandczycy zamiast kleić pierogi, piec makowce, gotować barszcz, wolą wyskoczyć na plażę, czy na zatokę pożeglować jachtem albo poleżeć w parku na trawie. Mogę to zrozumieć i nawet miło jak nie atakują Cię z każdej strony mikołajowi przebierańcy i świąteczne piosenki. Można zdecydować jak się ma ochotę spędzać święta. Pewnie najwygodniej byłoby kupić jakiś zestaw z rybą w jednej z knajp i zjeść go w słońcu na trawniku. Ja jednak odwołam się do naszej tradycji i trochę w kuchni posiedzę… Choinka już stoi. Może nie jest to drzewko, ani nawet jego imitacja, tylko moja wesoła twórczość. Ale za to wiszą na niej piękne morskie ozdoby, które dostałam od moich sióstr i świecą się światełka. A już za parę godzin będzie pachniało barszczem i grzybową.

Kategorie:Nowa Zelandia

8 komentarzy

  1. Dluuugo trwalo zanim codziennosc klimatu europejskiego przeslonila wspomnienia z cudownych Karaibow, nie wiem jak Wy sobie z tym radzicie, ale na progu Nowego 2014 Roku, zycze calej zalodze Katharsis II, samych „slonecznych” rejsow, nawet jesli szerokosci w ktore sie udacie do cieplych nalezec nie beda, nieustajacej „stopy wody pod kilem”, szczesliwych chwil, wspolnie przezywanych radosci i tylko pomyslnych wiatrow!

  2. Świąteczne buziaki od Hani, Moni i Tomka

  3. zycze wszystkiego naj… zwlaszcza tego co sobie sami zyczycie w tej nie konczacej sie wyprawie. wielu jeszcze wspanialych wrazen i co najwazniejsze zdrowia wszystkim i pani romie przede wszystkim.
    moje swieta w morzu na polnocnym w sztormie z wiatrem 80 mil na godzine i falami po 11 metrow tak ze nie za bardzo fajne ale cos tam mielismy swiatecznego. pozdrawiam serdecznie jaca

  4. Wesołych świąt, wielu zyczliwych i uśmiechnietych ludzi….
    Byś zawsze miała tyle energii i zapału
    nawet na końcu świata

  5. Haniu, Wesołych Świąt !!!

  6. a my ( czyli ja i pasjonaci Waszego świta (a jest ich nie mało)) mamy nową kolędę:
    Ludzie nie sprzedawajcie swych marzeń, nie wiadomo co się jeszcze wydarzy, w naszych snach ……….

    Julo

    I tak sobie śpiewam 🙂

  7. Wesołych Świat o lepszego niż ten Nowego Roku….zdrowia, zdrowia, zdrowia….

Leave a Reply to MarekCancel reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Nie sprzedawajcie swych marzeń

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading