Cape Adare – Katharsis II na Morzu Rossa


Stan lodu w Morzu Rossa na koniec stycznia 2015

Stan lodu w Morzu Rossa na koniec stycznia 2015

Mariusz:

Znowu dorwałem się do klawiatury, Hania odsypia wczorajszy dzień.
Sobota zaczęła się dla mnie bardzo wcześnie. O 0310 wyrwał mnie z krótkiego snu nieprzyjemny odgłos pracującego silnika. Usłyszałem powtarzającą się kombinację cała naprzód / cała wstecz, połączoną z wywołującym dreszcze odgłosem ocierającego się o burtę lodu. Wyraźnie wjechaliśmy w drugi język lodu, równoległy do tego z dnia poprzedniego. Okazało się, że na południe od paku, który przechodziliśmy poprzedniego dnia, jest kolejny. Ten poprzecinany był poprzecznymi kanałami, które w żaden sposób nie chciały łączyć się w jeden labirynt. Nie mieliśmy innego wyjścia, jak zacząć przepychać lód. Na szczęście, mimo sporych rozmiarów kry, był on miękki. Tyczki lodowe dobrze się w nim mocowały, a każdy wjazd dziobem jachtu był gładko amortyzowany. Bariery między kanałami były na tyle wąskie, że nie było potrzeby wciągania nikogo na maszt. W ten sposób płynęliśmy przez kolejne trzy godziny. Zaczął zacinać silny, wiejący do 30 węzłów południowo wschodni wiatr, połączony z prószącym, drobnym śniegiem. Lód, który nas otaczał nie pozwalał na wytworzenie zafalowania. Wiatr miał się zacząć wyciszać popołudniu. Było to dobrym prognostykiem przed dojściem do Cape Adare.
Z mapy lodowej, jak zawsze względnie dokładnie odzwierciedlającej stan z przed dwóch dni wynikało, że nie unikniemy lodu przy podejściu do Cape Adare. Nikt z nas nie wiedział, jakiego stanu lodu mogliśmy się tam spodziewać. Wszystko co mogłem zrobić, to zaplanować tak trasę, by uniknąć koncentracji lodu powyżej 60%. Brak wiatru i poruszającej się kry miał ułatwić zadanie przebicia się przez barierę otaczającą Morze Rossa.
O 0900 po raz trzeci weszliśmy w lody. Tym razem pak był rozległy. Hania wjechała pierwszy raz tego dnia na maszt, by stamtąd nawigować. Ilość lodu przypominała tą z piątku, tylko że kry były dużo większe. Ale wyglądały ciągle na plastyczne, co ułatwiało zmaganie się z przeszkodą. Nasz jacht z ekstra paliwem i prowiantem waży około 60 ton. Taka masa napędzana przez 225-konny, wolnoobrotowy silnik wytwarza duży moment napędowy. Bez większego problemu byliśmy w stanie wprowadzać w ruch bryły lodu ważące ponad 200 ton. Było ciasno i musiałem bardzo uważać na chronienie rufy, śruby i steru. Manewrów z pewnością nie ułatwiał wiejący silny boczny wiatr i nie używanie steru strumieniowego, z obawy przed uszkodzeniem jego śruby. Daliśmy radę i po dwóch godzinach byliśmy ponownie na względnie czystej wodzie.
Trudno sobie wyobrazić lepszą aurę, od tej którą zaaranżował nam Neptun przy podejściu do kontynentu. Wczesnym popołudniem wiatr zaczął cichnąć. Wyszło słońce i rozświetliło, poprzez opadającą kurtynę chmur, niesamowity krajobraz Victoria Land. Półwysep Adare, wysoki na ponad 2000 m n.p.m. widoczny był z ponad 40 mil morskich. Tłem dla niego były pokryte lodem góry z dominującym nad innymi masywem Mont Minto 4162 m n.p.m. Popłynęliśmy w kierunku lądu, by dotrzeć do granicy ubitego paku. Dalej na południe liczyłem na luźniejszy pak lodowy, który miał być naszą ostatnią przeszkodą przed wpłynięciem na Morze Rossa.
Kra rzeczywiście wyglądała na taka nie do przebycia. Surowość klimatu i krajobrazu rozweselały pojawiające się na krze płochliwe pingwiny adele. Poruszają się one w niesamowicie zabawny sposób, bez przerwy machając swymi skrzydełkami, czy wykorzystując brzuch jako poduszki, na której mogą się ślizgać. Napotkaliśmy również baraszkujące w wodzie foki oraz pierwsze wieloryby, chyba minke.
Około 1400 w poprzek naszego kursu na południe zaczęły pojawiać się pierwsze mierzeje wypełnione lodem. Początkowo tworzyły labirynt, poprzez który mogliśmy płynąć. Tym razem Wojtek nawigował z masztu. Tylko kilka razy musieliśmy rozpychać lód.
O 1730 sytuacja zaczęła się pogarszać. Wolnych od lodu przestrzeni było coraz mniej mimo, że zbliżaliśmy się do miejsca, które powinno być już wolną od lodu wodą. Do tego lód ciągle delikatnie poruszał się wprawiony w ruch porannym silnym wiatrem i zaczął zamykać czyste kanały za nami. Zarządziłem odwrót. Na maszt wjechał Michał, doprowadził nas do miejsca odległego o zaledwie 200 metrów od sporej wielkości kanału, prowadzącego do bezpiecznej wody. Lód był tym razem świeżo zmrożony i musieliśmy go traktować z dużo większą ostrożnością, by nie zrobić sobie krzywdy. Nie udało nam się przebić. Misia zastąpiła na maszcie Hania. Cała załoga asekurowała manewry. Nie wyglądało to wszystko zbyt dobrze. Robiło się coraz chłodniej. Kra klinowała się i ciężko było ją przepychać. W takich sytuacjach najgorsza jest panika. Powoli, wierząc w siłę swej jednostki wprowadziliśmy w wirowy ruch kilka kilkuset tonowych kawałów lodu. Otworzyło nam to drogę do pierwszych wąskich kanałów wody. Po pięciu godzinach zmagań byliśmy wolni. Anka, która nie raz była w lodach na stalowych jednostkach, nie mogła się nadziwić, jak dzielnym lodowym jachtem jest nasza Katharsis II.
W ten sposób, w sobotni wieczór 31 stycznia 2015 roku o 2355 (0155 czasu polskiego) wpłynęliśmy na czyste (jak się nam wydawało) wody Morza Rossa. Jesteśmy pierwszym polskim jachtem, który pojawił się na tym jakże trudno dostępnym akwenie. Z doświadczoną załogą złożoną z przyjaciół, do których ma się zaufanie oraz na pokładzie bajecznie dzielnej jednostki, jaką jest Katharsis II można płynąć wszędzie, nawet na koniec świata. Przed nami kolejne wyzwanie, dotarcie do odległej na południowy wschód o około 600 mil najdalej na południe położonego żeglownego miejsca na świecie, jaką jest Bay of Whales w szelfie Morza Rossa. Wizyty na lądzie zostawiamy sobie na drogę powrotną. Dziś i tak byłyby niemożliwe, gdyż całe wybrzeże Victoria Land zawalone jest lodem. Szczerze mówiąc wątpię, czy ten lód na tyle puści byśmy mogli postawić stopę na kontynencie.
Trzymamy kciuki za kolegów z Selma Expedition, którzy próbują pokonać ten odcinek na żaglach, jako pierwsza taka jednostka w historii. Z tego co widzieliśmy do tej pory w kwestii sytuacji lodowej wydaje się, że w tym roku jest to mało prawdopodobne.

Kategorie:Antarktyda, Morza i Oceany, Morze Rossa, Ocean Południowy

25 komentarzy

  1. Cały czas obserwuję wasze losy z zapartym tchem. Nie przestawajcie pisać bo to moja najlepsza codzienna lektura 😉 Pozdrawiam i gratuluję udanego wejścia na Morze Rossa.

    • Będziemy się starać pisać na bieżąco, ale jak popłyniemy jeszcze niżej na południe, to możemy stracić łączność i będziemy kilka dni bez Internetu. Dzięki za gratulacje.

  2. Szacun i pozdrownieńia Kapitanie!

  3. Jesteście MEGA wielcy! Gratuluję 🙂 Przyjemnie się ogląda Wasze zdjęcia i czyta o poczynaniach z perspektywy fotela, nie mam pojęcia czy odważyłbym się na taki rejs 🙂 ps. ten śnieg na drugim zdjęciu to tam „prószy” ;)? Pozdrawiam Was serdecznie i dobrej pogody życzę!

    • Polecam takie wyprawy! Ale z drugiej strony staramy się tak plastycznie przedstawiać nasze przygody, by można je było wygodnie przeżywać z perspektywy wygodnego fotela.

  4. Takie harce i to plasticzanym jachtem. No , no. A na poważnie, siostry i bracia szacuneczek dla Was i dzielnego Oysterka. Pozdrawiam , Krzychu.

  5. Gratulacje!!! Wielka fantazja, doświdczenie … 🙂

  6. (Nie wiem czy poprzedni sie zapisał to napisze raz jeszcze)
    Strasznie Was teraz nie lubię 😉 przepiękna przygoda i super osiągnięcie- tu wszyscy znajomi trzymają kciuki i kibicują. Babcie oglądają kazdy wpis, a my z Daga wrzucamy je na Facebooka. Nie macie pojęcia ile osób żyje Waszą wyprawą!

    Tato Doktore- kochamy Cię strasznie i tęsknimy, spełniaj marzenia a my tu na Ciebie czekamy 😉 u nas wszustko dobrze!
    Ps . Tylko nie mów do mnie dziecko!!

  7. Ojej jak ja Was teraz nie lubię! 😉 mega gratulacje! Tutaj wszyscy trzymamy kciuki i każdy kolejny wpis oznacza telefony do Babć i znajomych, ze znowu można o Was czytać. Cudownie Wam tam, dzięki za to ze wpisami możemy trochę być tam tez.

    Tato Doktore, tak strasznie Cie kochamy i tęsknimy 😉
    Ps. Misiu, tylko nie mów na mnie dziecko!

  8. Wielkie gratulacje 🙂
    Nie widać Was na trackerze, pewnie wyszliście poza zasięg satelitów.
    Płynąłem kiedyś jachtem, który ma zainstalowaną kamerkę na maszcie. Świetnie widać, co się dzieje przed dziobem. Polecam.

  9. Podziwiam i trzymam kciuki. Cieplutko pozdrawiam.

  10. Wielkie Gratulacje! Super! Stopę wody pod kilem w dalszej drodze do Zatoki Wielorybów.

  11. Było ciężko, a jak zwykle daliście radę. Mamy nadzieję, że nic Was nie powstrzyma. Ciekawi mnie tylko czy macie w planach McMurdo czy bezpośrednio będziecie płynąć na Bay of Whales. Wiadomości z katharsis u nas codziennie są na headline.
    Powodzenia Trzymamy kciuki.

  12. Gratulacje, jesteście WIELCY!!! Dalej trzymamy kciuki. Pozdrawiamy całym autokarem, wszyscy są z Was dumni! Polska, biało-czerwoni!!!!

  13. GRATULUJE! Od czasu naszego spotkania na Bora Bora „płynę z Wami”. Pozdrawiam serdecznie i CIEPLUTKO 😉

  14. Super! Gratuluje! Jestescie wielcy!!!!

  15. Gratuluję Morza Rossa! Powodzenia w realizacji dalszych planów. To co robicie jest wprost niewyobrażalne, ale jednocześnie ogromnie inspirujące!

Leave a Reply to PiotrCancel reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Nie sprzedawajcie swych marzeń

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading