w nocy wyruszyliśmy spod Pitons’ów w kierunku kolejnej wyspy – Bequia, gdzie dotarliśmy rano; planowaliśmy stanąć tylko na chwilę, żeby się odprawić, zrobić jakieś zakupy i dalej w drogę; zakotwiczyliśmy w Admiralty Bay ;
z Mariuszem wyskoczyłam na brzeg, żeby załatwić formalności związane z odprawą i zrobić zakupy jakiejś świeżynki (owoce, warzywa, chleb, etc.)
niesamowita jest tutaj obrotność lokalnych mieszkańców, jak pojawisz się w zatoce, zaraz podpływają na swoich kolorowych motoróweczkach i oferują pomoc przy cumowaniu, transport na brzeg, dostarczenie jakiś zakupów z lądu albo świeże ryby lub inne dary morza – my skorzystaliśmy z oferty dostarczenia nam na pokład homarów!
jeden z lokalesów zaproponował nam pomoc przy cumowaniu przy bojce, przy której – jak się okazało po chwili – wcale nie było można stawać – ale on zapewniał, że można…
pojawił się też “wodny taksówkarz”
zdjęcia z tej galerii są autorstwa Wojtka Małeckiego (któremu dziękuje za wszystkie zdjęcia – a trochę ich zrobił….)
załatwiliśmy co mieliśmy załatwić i w drogę do Tobago Cays (czyt. raju…)
Leave a Reply