płynęliśmy wzdłuż wybrzeża St.Lucia i nie mogliśmy nadziwić się widokom – wszyscy stali na pokładzie dosłownie z otwartymi buziami… pięknie – to chyba za mało powiedziane…. z resztą spójrzcie sami…
no i jak podpłynęliśmy pod same Pitons’y, to wszyscy wręcz oniemieli!!! niesamowite wrażenie – wyrastające praktycznie z wody (przepięknie niebieskiej wody) dwie ogromne góry (Gros Piton – 771 m, Petit Piton – 743 m), a pomiędzy mini plaża z białym piaskiem i dookoła ta soczysta zieleń!!!
wieczorkiem popłynęliśmy pontonem na kolację do restauracji na plaży – urocza atmosfera i wyśmienite jedzenie! jadłam genialnie przyrządzone mahi-mahi – od tego momentu jestem fanką tej ryby (w Wigilię zastąpiła mi karpia), no i kolejny cudowny wieczór
Leave a Reply