Isla Floreana i Champion (13.07)


Floreana jest oddalona o około 60 mil morskich od San Cristobal, dlatego wyruszyliśmy już ok. 7 rano; ja – znany drzemacz prawie całą drogę przespałam ☺, no ale poza falami i mżawką na szczęście nic mnie nie ominęło;
najpierw podpłynęliśmy w okolice Isla Champion, gdzie według naszych przewodników lubią soie pływać tuńczyki – zarzuciliśmy na nie wędki, ale niestety żaden nie dał się złapać, coś tam szarpnęło za moją żyłkę, ale czmychnęło;
koło Champion Ivan zaplanował pierwsze nurkwanie – jest to jego ulubione miejsce; rzeczywiście było przecudownie! widzieliśmy ogromne żółwie morskie (też takie śpiące przy głazach pod krzakami morskich roślin), jednego dużego rekina white tipped, mnóstwo ślicznych kolorowych ryb, moje ulubione Parrotfish (znowu takie ogromne!), całe stada barakud – wyglądająj niesamowicie: długie, srebrne, spokojne, z przyklejonym ironicznym uśmieszkiem, ponad 100 sztuk naraz zawieszonych pod powierzchnią wody tworzy niesamowitą scenę; widzieliśmy też zakamuflowną na kolorawej skale scorpionfish, lobsterka – świetne, świetne nurkowanie; a tak przy okazji, gdyby ktoś z Was wybierał się na Galapagos i chciał zanurkować, to polecam naszego instruktora – Ivana (ivandiving@hotmail.com);
po nurkowanku popłynęliśmy na polowanie na pingwiny równikowe (oczywiście polowanie z aparatami fotograficznymi!), udało nam się wypatrzeć trzy okazy, z czego dwa to była parka, która słodko się całowała;
następnie ruszyliśmy na Floreanę (inaczej Santa Maria) do Puerto Velasco Ibarra, gdzie w lokalnej knajpie (dokładniej na tarasie czyjegoś domu) zjedliśmy lunch, a potem poszliśmy na spacer na Playa Negra, gdzie było przepięknie – czarne skały lawowe kontrastowały z białym piaskiem, zielonymi krzakimi przy plaży i przepięknymi czerwonymi roślinami (Carpetweed); widzieliśmy też całe stada żółwi morskich i figlujące na plaży lwy morskie, no i czadową iguanę, którą nawet dotknęłam! było tam tak pięknie, cieplutko i milutko, że nie chciało nam się stamtąd ruszać, jedyne co nas zmobilizowało, to drugie nurkowanie zaplanowane przez Ivana przy Punta Cormoran na północy Floreany;
trochę byliśmy już zmęczeni i ja zastanawiałam się czy dam radę jeszcze nurkować, ale okazało się, że to nurkowanko ma być proste – bo z prądem i nie trzeba się będzie za bardzo namęczyć; oj jak dobrze, że się nie poddałam!!! widziałam całe pole przeróżnych rozgwiazd, najciekawsza była taka błękitniutka z długimi wąskimi ramionami! sama wypatrzyłam scorpionfish (ha, musiałam się pochwalić!), no i znowu pływały wokół nas żółwie, nieamowite ryby, stada barakud!
po wyjściu z wody byliśmy wykończeni, ale jakże zadowoleni!!! to był dopiero intensywny dzień!!! na łódkę wróciliśmy późnym wieczorem, a na drugi dzień o 7 rano mieliśmy płynąć na Santa Cruz, ale Mariusz zdecydował, że przyda nam się dzień wytchnienia i przełożył wyjazd (uff!!)

Kategorie:Ameryka Południowa, Ekwador - Wyspy Galapagos, Nurkowanie, ZZZ - Kategorie niegeograficzne

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d