Dziura w pokladzie (12-15.12)


Cala niedziele wial delikatny wiat umozliwiajacy nam zblizanie sie do Wyspy Wielkanocnej. Jak na niedziele przystalo, sniadanie i obiad byly nieco wykwintniejsze. Z samego rana Marek przygotowal jajka sadzone na szynce. Do tego podalismy swiezy, nad ranem upieczony, chleb z maslem. Na obiad przygotowalam z Mariuszem pieczona kaczke z buraczkami i sosem z borowek oraz suszonej zurawiny z kropla miodu. Sielankowo uplywal nam czas w towarzystwie grzejacego slonka. Jednak wieczorem humory mocno nam sie popsuly. Po zachodzie slonca, jeszcze przed zmrokiem uslyszelismy potworny halas. O godzinie 1900 przy niewielkim wietrze, zaledwie 13-14 wezlow oraz malej fali wyrwalo nam bloczek zwrotny od genui wraz z kawalkiem pokladu zostawiajac dziure o srednicy okolo 40 centymetrow. Na szczescie nikomu nic sie nie stalo. Szybko zwinelismy genue i w oslupieniu patrzylismy na to co sie wydarzylo. Nikt z nas nie mogl w to uwierzyc! Ale nie bylo co debatowac, tylko dzialac. Zblizal sie zmrok, a my z dziura w pokladzie. Pierwsza rzecza jaka trzeba bylo zrobic, to zalatac otwor i dobrze go uszczelnic, zeby woda nie dostawala sie do srodka. Szybka analiza sytuacji, inwentaryzacja rzeczy, ktore mozemy wykorzystac, wyjecie niezbednych narzedzi i akcja zaczeta. Z deski od Mariusza z szaly przygotowalismy odpowiedni kawalek do przykrycia otworu. Dziura zostala uszczelniona gruba warstwa silikon, a deska przykrecona kilkunastoma wkretami do pokladu. Kolejnym zadaniem bylo zamocowanie zastepczych bloczkow, zeby moc rozwinac genue i bezpiecznie zeglowac. Wykorzystalismy dwa bloczki od spinakera, wszystko dokladnie sprawdzilismy, rozwinelismy genue i poplynelismy dalej. Czujnie obserwujac nasz patent plynelismy na zrefowanych zaglach. Akcja przeprowadzona zostala niezwykle sprawnie, jak zawsze z nasza dzielna zaloga.

W poniedzialek rano Mariusz skontaktowal sie z Oysterem stocznia, ktora zbudowala Katharsis. Bardzo ich zszokowala ta informacja. Szukaja rozwiazania, jak najsprawniej naprawic awarie. Andrew, ktory nadzorowal budowe Katharsis podpowiedzial jak udoskonalic nasze rozwiazanie. Przeslalismy mu zdjecia jak to wszystko teraz wyglada. Jego zdaniem z tym patentem mozemy bezpiecznie plynac.

Uspokoila nas ta opinia i bez stresu mkniemy na Wyspe Wielkanocna, ktora jest juz coraz blizej.

Pogoda nam sprzyja. Wczoraj (we wtorek) wiatr odkrecil z kierunku polnocno-wschodniego na wschodni, co umozliwilo nam zrobienie zwrotu i obranie kursu zblizonego do optymalnego. W ciagu dnia wiatr przycichl i musielismy wspomoc sie silnikiem.Pod wieczor na wiatromierzu pojawilo sie 10 wezlow i od 2000 plyniemy na zaglach.

Jestesmy w swietnych nastrojach. Niedzielny incydent popsul nam humory, ale tylko na chwile. Sprawnie poradzilismy sobie z cala sytuacja i to nas bardzo buduje. Jedynie problemy jakie sie pojawiaja, to poparzenia sloneczne i indianskie twarze, bo nie wszyscy lubia kremy, a slonce grzeje, oj grzeje.

Mariusz:

Mozna sobie wyobrazic moja frustracje spowodowana tym, ze przy budowaniu Katharsis II zostala zrobiona taka fuszera. Laminat wokol stopy, na ktorej osadzony jest blok zwrotny genui, nie byl wystarczajaco nasiakniety zywica. Wszystko ma prawo popsuc sie, czy to na skutek zuzycia, zbyt duzych przeciazen czy po prostu bledu zalogi. Wszystko, ale nie konstrukcja jachtu, ktory uznawany jest za super solidny i trwaly. O awariach na poprzedniczce moglbym napisac cala ksiazke. Dwojka jest natomiast niemal niezawodna, a tu taki pasztet. Na szczescie nasze tymczasowe rozwiazanie wydaje sie byc bardzo solidne. Wykorzystalismy oryginalny bloczek od genui (poczatkowo rozlozylismy sily miedzy dwa bloczki spinakerowe, ale mocowanie jednego z nich budzilo nasze watpliwosci), ktory ma dwa bardzo solidne punkty podparcia. Sa to mocowania baksztagu, ktore przytwierdzone sa zarowno do pokladu jak i wreg. Nie ma sily, ktora moze to wyrwac. Do przymocowania bloczka uzylismy opaski zrobionej z wiazki linek spektry (najmocniejsza linka, nie rozciagajaca sie). Pamietam, ze kiedy w Gdyni kupowalem w sklepie zeglarskim cala spektre (jaka mieli), tlumaczylem Hani, jak niezastapiona jest w takich przypadkach. Nie sadzilem wtedy, ze moze nam sie przydac. Dodatkowo dolozylismy odciagi do dwoch knag. Swoja droga niesamowite obciazenia maja miejsce, gdy genua pracuje. Jest to olbrzymi zagiel o powierzchni okolo 170 m kwadratowych. Zgrzyty, ktore towarzysza tarciu szotow o beben kabestanu, budza respekt.

Naprawa tej awarii, wraz z wymiana czesci pokladu teakowego, zajmie ponad miesiac. Nie da sie tego zrobic w prowizorycznych warunkach, tak wiec bedziemy musieli poczekac az do powrotu na Karaiby. Ale zapewne zdecyduje sie na nieco solidniejsze tymczasowe rozwiazanie, ktorego wykonanie zajmie ludziom z Oystera okolo tygodnia. Przyleca do nas na Patagonie. Poki co, kontynuujemy nasza podroz.

Przeszlismy tuz nad centrum wyzu i gnani umiarkowanym wiatrem poludniowo wschodnim do wschodniego, kierujemy sie niemal bezposrednim kursem na Wyspe Wielkanocna. Powinnismy tam doplynac w sobote wieczorem.

15.12.2010 godzina 0600, nasza pozycja: 32st39,66 S i 117st51,02 W, plyniemy kursem rzeczywistym 050st z predkoscia 7,5 do 8,5 wezla, wiatr 10 wezlow z kierunku rzeczywistego 120st. (poludniowo-wschodni do wschodniego).

Kategorie:Morza i Oceany, Pacyfik

2 komentarze

  1. Ale dziuuura.Co to jest ten kierunek i kurs rzeczywisty?JAkiś link moglibyście podrzucić?Ach sama poszukam i się dokształcę.

  2. Uff… Haniu, tak zatytułowane posty zaczynaj od tego, że nic nikomu się nie stało! 😉
    Pozdrowienia dla całej załogi, szczególnie dla sushi-mistrza… 🙂

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Nie sprzedawajcie swych marzeń

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading