Rano krajobraz w spokojnej zatoce nieco sie zmienil…. Na szczescie wiatru nie bylo, za to prady towarzyszace przyplywom naniosly duzo lodu. Z kazdej strony otaczaly nas gory lodowe i kra. Z poludniowego kranca zatoki poplynelismy z powrotem do polnocnego wejscia, gdzie znajduje sie stacja im. Gonzaleza Videla kolo Waterpoint. Przemieszczalismy sie bardzo powoli, omijajac lod lub odpychajac od dziobu mniejsze kawalki dlugimi tykami. Zlozylismy wizyte Chilijczyka, ktorzy stacjonuja tu w okresie antarktycznego lata. Ich baza polozona jest praktycznie wsrod pingwinowisk. Z kazdej strony otaczaja ich gniazda bialobrewych (gentoo). Male pingwiny rodza sie tu pozniej niz na Szetlandach, dlatego mielismy okazje zobaczyc zupelnie malutkie pisklaki, trzy i siedmiodniowe. Uroczo chowaly sie pod brzuchami rodzicow. Widzielismy takze bialego pingwina. Maja tutaj cztery takie okazy. Po spacerze ruszylismy w dalsza droge. Kotwiczenie u wejscia do zatoki bylo bardzo niebezpieczne, gdyz krazyly tu ogromne gory lodowe, niesione pradem tworzacym sie w waskim przesmyku. Po wyjsciu z zatoki mocno sie rozwialo i do Kanalu Neumayera mknelismy pod wiatr wymijajac co chwile gory lodowe. Mielismy nadzieje, ze w Kanale sie uspokoi. Niestety tak sie nie stalo. Dodatkowo zaczal padac marznacy snieg, ktory nie dosc, ze bil nas po twarzach, to jeszcze bardzo pogarszal widocznosc. Po kilkugodzinnym slalomie dotarlismy do Port Lockroy. Stanelismy w spokojnej zatoce nieopodal Wyspy Wiencke. Jest to jedno z najbezpieczniejszych kotwicowisk na Antarktydzie, dobrze osloniete i do tego z przepieknymi widokami. W Kanale Neymayera szalala wichura, a w tej malej zatoce zupelny spokoj. Jakby ktos czarodziejskim przyciskiem wylaczyl wiatr. Znajduje sie tutaj niewielka brytyjska baza badawcza, funkcjonujaca tylko w okresie letnim. W tym roku Portem Lockroy zajmuja sie cztery kobiety. Wyspe zamieszkuje niewielka kolonia pingwinow bialobrewych. Poza tym znajduje sie tu male muzeum oraz swietnie zaopatrzony sklep z pamiatkami, w ktorym mozna placic karta kredytowa!!! Jest to bardzo czesto odwiedzane miejsce, glownie przez duze statki turystyczne. Niemniej zeglarze takze czesto tu zagladaja, ze wzgledu na bezpieczne kotwicowisko. Dziewczyny z bazy opowiadaly, ze niedawno stalo tu siedem jachtow. Wszystkie przyplynely, zeby schronic sie przed silnym sztormem. W Grecji czy na Chorwacji siedem jachtow w jednej zatoce, to zadna powalajaca liczba, jednak na Antarktydzie taki widok wzbudza duze zainteresowanie.
Sobota okazala sie przepieknym, slonecznym dniem. Postanowilismy to wykorzystac na cwiczenie naszego sprzetu do wedrowek po lodowcach. Mamy dwoch instruktorow: Kube Podroznika i Piotra, ktorzy wczesniej przygotowali sprzet oraz rozlozyli liny na pobliskim lodowcu. Roma, Mariusz, Kuba, Wojtek, Marek i ja uzbrojeni w czekany, uprzeze oraz raki ruszylismy na nasza pierwsza lekcje. cwiczylismy chodzenie po lodzie w rakach, upadki i zatrzymywanie czekanem w razie spadania, poruszanie sie w grupie na linie, wychodzenie ze szczeliny. Zabawa byla rewelacyjna, a nasi instruktorzy profesjonalnie podeszli do tematu, wiec duzo udalo nam sie nauczyc. Kuba Podroznik, Mariusz i Wojtek po przecwiczeniu wszystkiego weszli na najblizszy szczyt. Reszta ekipy byla tak przemarznieta, ze musielismy wracac na lodke, zeby sie ogrzac. Ja bylam dodatkowo wychlodzona, bo przed wspinaczka zaliczylam kapiel w wodach Oceanu Antarktycznego. Poplynelam pontonem z Mariuszem i jego tata ogladac kormorany. Pech chcial, ze akurat byl odplyw i ponton osiadl na kamieniach i ani myslal sie z nich ruszyc. No i nie obeszlo sie bez wchodzenia do wody…. wody, ktora ma minus 0,9 stopnia na boso w samej bieliznie! Nie chcielismy z Mariuszem zamoczyc jedynych spodni, ktore mamy na spacery, a tym bardziej butow, wiec wystapilismy w bardziej plazowych strojach…. Na szczescie wystarczylo wejsc tylko do pasa.
- 1 jakze inny poranek w zatoce paradise
- 2 torujemy sobie droge przez luzna kre
- 3 katharsis na kotwicy przy stacji gonzales baczy na kilkudziesiecio tonowe bryly lodu
- 4 kolonia pingwinow bialobrewych przy waterpoint
- 5 tablica pamiatkowa na waterpoint
- 6 pingwiny na tle gor zatoki paradise
- 7 jeden z kilku calkowicie kremowych pingwinow bialobrewych
- 8 pingwin bialobrewy z jajem
- 9 im bardziej na poludnie tym pozniejszy wyleg mlodych
- 10 przecinamy kanal gerlacha
- 11 wplywamy w kanal neumayera
- 12 kanal neumayaera
- 13 baza brytyjska port lockroy
- 14 nasz czwarty pogodny dzien na tle gor wyspy anversa
- 15 stare sanie
- 16 wnetrze muzeum port lockroy
- 17 katharsis z okna muzeum
- 18 najbardziej na poludnie polozona poczta
- 19 dziewczyny z port lockroy
- 20 tutaj rowniez zadomowily sie pingwiny bialobrewe
- 21 w tle wyspa wiencke
- 22 kormoran niebieskooki z jajem
- 23 jego oczy sa rzeczywiscie blekitne
- 24 gniazdo z malymi
- 25 katharsis na tle lodowca w port lockroy
- 26 ta gora wznosi sie na ponad 1400 m n p m
- 27 szkielet wieloryba
- 28 szykujemy sie do zabawy na lodowcu
- 29 roma cwiczy zatrzymanie czekanem
- 30 cwiczymy wspinaczke
- 31 kolejny kontrolowany upadek
- 32 zdobywca
- 33 na szczycie lodowca
Dotarliście do bardzo pięknych i zaczarowanych miejsc. Pozdrawiamy was serdecznie ,a naszego kochanego Mareczka mocno ściskamy . Kasia,Marta i Łukasz
P.S
Antarktyda tak was zaczarowała , że chyba zapomnieliście o Neptunie , musicie zaprosić go na imprezę to może wam odpuści i będzie łaskawszy.
A na naszym skromnym Bałtyku sztorm tylko 11 B i wieje 110km/h.