Pozegnanie z Fortaleza


Po powrocie na lodke planowalismy spedzicic kilka dni w Fortalezie, a nastepnie pozegnac sie z Brazlia i ruszyc na polnocy-zachod. Przed kolejnym etapem niezbedne bylo uzupelnienie zapasow i przygotowanie Katharsis do rejsu. Znalezlismy jednak troche czasu na przyjemnosci.

Na lodke dotarslismy w piatek w nocy. Sobotni poranek zaczal sie przez to dosc pozno, ale popoludniu ruszylismy na znana nam juz Praia do Futuro, zeby skosztowac swierzych langustynek i krewetek. Na sobotni wieczor zaplanowany byl wypad do klubu Mucuripe, do ktorego robilismy juz jedno podejscie przed miesiacem z Mariuszem i Michalem… Tym razem przekroczylismy prog tej najwiekszej w Fortalezie dyskoteki, co prawda dopiero przed trzecia nad ranem. Do tej pory nie wiemy z jakiej okazji byla to impreza, ale na pewno nie byla to zwykla dyskoteka. Przy wejsciu (po zaplaceniu 50 reali od osoby!) dostalismy koszulki, jak sie okazalo w srodku, ktore nosili prawie wszystcy. Na srodku ogromnej, otwarnej sali postawiona byla ruchoma scena, gdzie znajdowalo sie kilkunastu muzykow. Byla to z pewnoscia jakas znana brazylijska kapela, gdyz cala publicznosc spiewala z nimi wszystkie kawalki. My po niespelna godzinie mielismy juz dosc tych brazylijskich hitow i wrocilismy na lodke.

W niedziele wieczorem do naszej zalogi dolaczal Misio, by przebyc z nami droge na Karaiby. Po ciezkim i dlugim locie, dzielnie przyjal welcome drink (nawet nie jeden), a rano wstal prawie rzezki i ruszylismy na wycieczke za miasto. Mielismy do wyboru pojechac na poludnie lub polnoc od Fortalezy. Strona poludniowa opisywana byla jako bardzo turystyczna i tlumna, poza tym Natalia z Mariuszem byli juz tam podczas poprzedniego pobytu w Fortalezie w 2003 roku, dlategu obralismy kurs na polnoc. Najpierw dotarlismy do Cumbuca miejsca nazywanego przez miejscowych rajem dla kitesurferow. Jest to urocza, bardzo wietrzna plaza, gdzie spotkac mozna cale tlumy milosnikow kitesurfingu. Pomimo, ze bylismy poza sesonem i weekendem, to adeptow tego sportu nie brakowalo. Ja zalapalam sie takze na przejezdzke konna brzegiem morza.

Nastepnym punktem naszej wycieczki byla miejscowosc Lagoinha z szeroka plaza oraz wydma o pomaranczowych piaskach, na ktorej rosnie kilka palm. Pospacerowalismy, nacieczylismy oczy pieknymi widokami i wrocilismy do Fortalezy.

Przed samym wyjsciem w morze zostalo nam jeszcze zaprowiantowanie, zalatwienie formalnosci w urzedach i wyczyszczenie sruby oraz pletwy sterowej, ktore zarosly po ponad miesiecznym postoju w marinie.

Marina Park Hotel w Fortalezie opuscilismy w czwartek o godzinie 1500 i obralismy kurs na Gujane Francuska. Ruszamy w skladzie: Mariusz, Natalka, Tomek, Michal i ja. Przed nami ponad 1000 mil morskich.

Kategorie:Ameryka Południowa, Brazylia

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: