Po pięciu dniach żeglugi pod wiatr dopłynęliśmy do Falmouth Harbour na Antigua. Wiatr, zgodnie z przewidywaniami mieliśmy wschodni do północno-wschodniego, czyli „w mordę”. Gdy wiało mocno, wówczas halsowaliśmy pomiędzy Grenadynami, a Puerto Rico lub Dominikaną. Najgorzej było, gdy wiatr wiał idealnie od strony Antigua. Wówczas zdarzało się, iż płynęliśmy w stronę Trynidadu lewym halsem, a w stronę Kuby prawym. Oznaczało to, że w praktyce niewiele zbliżamy się do celu. Gdy wiatr siadał i wiało centralnie od dziobu, wówczas płynęliśmy na dieselgrocie, czyli na silniku, żeby nadgonić trochę mil. Jeśli wiatr okręcał i udawało się płynąć 30 do 45 stopni od kursu, wtedy ciągnęliśmy na żaglach. I tak przez pięć dni. Z niecałych 600 mil morskich w linii prostej przepłynęliśmy po wodzie prawie 800. Zacumowaliśmy bezpiecznie w dobrze nam już znanej Catamaran Marina. Katharsis spędzi tu najbliższy miesiąc, gdzie poddawana będzie naprawom i innym zabiegom usprawniająco-upiększającym. Towarzyszyć jej będzie Tomek, który zostaje tu do świąt. Mariusz wyjechał w niedzielę, Roma z Kuba wczoraj, a ja mam samolot dziś wieczorem (czyli we wtorek – nie wiem, kiedy uda mi się ten wpis umieścić na blogu).
Dopływając do Antigua domknęliśmy Katharsis II pętlę wokół Ameryki Południowej. Dokładnie 18 marca 2010 roku o godzinie 1200 wypłynęliśmy z Catamaran Marina i wróciliśmy tu 19 listopada 2011 roku o 1000 rano. Przez te 20 miesięcy przeżyliśmy na morzu wiele cudownych, a czasem także trudnych chwil. Braliśmy udział w regatach, odwiedziliśmy czarodziejskie Wyspy Galapagos, dopłynęliśmy na Markizy, pokonując w trójkę dystans 3000 mil, nurkowaliśmy z rekinami na Bora Bora, odwiedziliśmy Wyspę Wielkanocną, opłynęliśmy Przylądek Horn, dotknęliśmy „Biały Kontynent” – Antarktydę, zawinęliśmy aż pod koło podbiegunowe i wzdłuż wschodniego wybrzeża Ameryki Południowej wróciliśmy na Antigua. To tylko jedno zdanie, a można by o tym okresie napisać kilka opasłych tomów, chcąc opisać to co przeżyliśmy. Wracając myślami do tego okresu wydaje mi się nieprawdopodobne, że tak wiele doznałam i zobaczyłam. To wszystko jawi się jak jakaś baśń. A jednak – byłam, widziałam, poznawałam i doznawałam. Niech ta bajka się nie kończy….
- Mariusz
- Katharsis tnie pod wiatr
- Tomek
- przyszły chmury i szkał
- Hania na wachcie
- Romka z Kubą
- idzie chmura deszczowa
- chmury o poranku
- lampka wina po obiedzie
- ciągle pod wiatr
- spokojne popołudnie
- Hanuś
- Katharsis o świcie
- prawą burtą mijamy Montserrat
- z lewej burty widać Antigua
- wpływamy do Falmouth Harbour
- Tomek podnosi banderę Antigua
- Mariusz na tle Antigua
- Katharsis II znów w Catamaran Marina
- Katharsis przy kei
- Restauracja w Catamaran Marina
- wnętrze restauracji
- Roma z Tomkiem czekają na główne danie
- szef kuchni w akcji
Hania i co teraz? Bedzie mi brakowac Waszych opisów tej cudownej przygody. Czekam na wiecej 🙂 Pozdrowienia dla całej załogi Katharsis II.
Patrycja