Mariusz:
Nasz pobyt na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych zbiegł się z obchodami na cześć Władka Wagnera. Pomysłodawcą imprezy był kapitan Andrzej W. Piotrowski z Republiki Karaibskiej wsparty przez polonijne kluby żeglarskie z Londynu, Chicago, Nowego Jorku, San Francisco, Toronto, Vancouver i Hamilton. W uroczystościach miał wziąć udział polski bryg Fryderyk Chopin. Tablicę pamiątkową przywiózł z San Francisco regatowy jacht Husaria – Farr 50.
Władek Wagner nie należał do celebrytów Polski Ludowej. Dzisiaj powoli świadomość o jego wyczynie zaczyna pojawiać się na kartkach historii polskiego żeglarstwa. Mija setna rocznica jego urodzin i osiemdziesiąta wypłynięcia z Gdyni w rejs dookoła świata. Był pierwszym Polakiem, któremu się ten wyczyn powiódł. Nie obyło się jednak bez przygód.
Jacht, którym wyruszył w długi rejs był porzuconym i odrestaurowanym kutrem żaglowym, któremu nadano imię „Zjawa”. Późniejsi adwersarze zarzucali Władkowi kradzież jednostki. Wagner nigdy nie podróżował sam, zawsze towarzyszył mu jeden lub dwóch członków załogi. Nie umniejsza to jednak jego zasług.
Zjawa po dotarciu do Panamy nie nadawała się do dalszej podróży. Została sprzedana, a Władek na bazie kupionej skorupy zbudował w Ekwadorze drugi jacht – „Zjawa II”. Ta dopłynęła do Fidżi, gdzie niemalże nie zatonęła z powodu przeżarcia kadłuba przez świdraki (taki rodzaj małży, przypominający wyglądem dżownicę i stąd ich popularna nazwa – robaki okrętowe).
Wagner znalazł się w Australii, gdzie jego wyczyn został już rozpoznany. Dzięki pomocy Polonii udało mu się zebrać wystarczająco dużo środków, by wrócić do Ekwadoru i zbudować zaprojektowany przez siebie 15 metrowy jacht „Zjawa III”. Tym jachtem dotarł już niemal bez przeszkód do Anglii. Przypłynął tam w sierpniu 1939 roku. Wieść o rozpętaniu wojny zastała go w Yarmouth na wschodnim wybrzeżu Anglii, gdzie jacht został zarekwirowany na potrzeby służby w brytyjskiej marynarce wojennej.
Po wojnie Władek z żoną Mabel część swego życia spędził mieszkając w Trellis Bay na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Na środku zatoki rozkruszył skałę, tworząc wysepkę Bellamy Cay, na której wybudował dom. Dziś jest to popularne miejsce spotkań żeglarzy.
Byliśmy nieco zaskoczeni tym, że będąc w kilku zatokach nie natrafiliśmy na żaden polski jacht. Aż w końcu w czwartek w jednej z zatok przy Peter Island ujrzeliśmy pierwszą polską banderę pod salingiem. Ulżyło nam, dając nadzieję, że do uroczystości dojdzie. Poznaliśmy w ten sposób pierwszą polonijną załogę z Toronto, która wyczarterowała specjalnie na tę okazję 43-stopowy Beneteau. Do końca uroczystości, przez następne cztery dni, staraliśmy się już trzymać razem. Bardzo polubiliśmy Magdę, Marcina, Ulę, Mirka, Tomka i Bolka.
Następnego dnia, w piątek 20 stycznia popłynęliśmy do Trellis Bay, gdzie miały mieć miejsce uroczystości. My, z uwagi na duże zanużenie Katharsis, staliśmy na zewnątrz zatoki, na południowym końcu Marina Cay. Byliśmy zauroczeni widokiem masztów, pod salingami których powiewały polskie bandery. Tych jachtów było ponad czterdzieści. A większość bander to olbrzymie czerwone flagi z białym orłem w koronie. Flaga zaprojektowana na uroczystości związane z 20. Rocznicą istnienia Polskiego Klubu Żeglarskiego w Nowym Jorku znalazła swoje miejsce także podczas tego zlotu. Została i nam podarowana przez Marcina, który stwierdził, że na Katharsis będzie lepiej się prezentować niż na ich wyczarterowanej łódce. Jeszcze nigdy w historii polskiego żeglarstwa w jednym miejscu tak odległym od Polski nie znalazło się na raz tyle polskich załóg.
W piątkowy wieczór załogi jachtów biorących udział w uroczystościach zjechały się na Bellamy Cay. Spotkaliśmy się z dużą życzliwością i zainteresowaniem polonijnych żeglarzy. Wiemy już, że będziemy mieli sympatyczne miejscówki w trakcie naszej żeglugi wzdłuż wybrzeża Ameryki Północnej. Wymieniliśmy się adresami z polonijnymi fanatykami żeglarstwa z Nowego Jorku, Vancouver i San Francisco. Impreza w The Last Resort była ostra…
W sobotę miała miejsce oficjalna część uroczystości. Przystroiliśmy na tę okoliczność nasz jacht w galę flagową. Prezentowaliśmy się godnie, stojąc niedaleko Fryderyka Chopina. Nie brakło przemówień, w tym przyjaciela Wagnera z tamtych czasów na BVI – Mr. Penna. Podniesione zostały bandery Polski i BVI oraz odsłonięta tablica pamiątkowa. Reszta dnia upłynęła nam na odwiedzinach, w tym na spotkaniu kapitanów na Fryderyku Chopinie. Było uroczyście, ale jednocześnie radośnie i wesoło.
- Mariusz z nowo poznaną załogą
- Hania, Ula i Magda
- ekipa wraca na swój jacht
- Zatoka Deadman’s przy Peter Island
- plaża w Deadman’s Bay
- zachód słońca nad Trellis Bay
- polski żaglowiec w Trellis Bay
- polskie bandery powiewają w Trellis Bay
- spotkania na rufie
- drużyna pasiastych, czyli Ula, Józek i Hania
- Magda z Mariuszem
- Hanuś z Tomkiem
- muzycy z The Last Resort
- dają czadu
- świetnie grali
- a wszyscy wyśmienicie się bawili
- damska toaleta
- fenomen – kolejka do męskiej toalety
- szykujemy kod flagowy
- Katharsis II ustrojowa w galę flagową
- Chopin też w gali
- impreza odsłoniecia tablicy pamiątkowej poświęconej pamięci Władysława Wagnera
- oficjalne przemówienia
- bandera Polski i Brytyjskich Wysp Dziewiczych powiewają nad Bellamy Cay
- tablica pamiątkowa na Bellamy Cay w Trellis Bay
- Mr Penn – współpracownik i przyjaciel Wagnera
- Anrrzej Piotrowski z Republiki Karaibskiej
- rerezentanci PKŻ z Nowego Jorku
- kapitan Fryderyka Chopina
- Mariusz rozmawia z mechanikiem Chopina
- Hania i Mariusz na dziobie Chopina
- maszty Fryderyka Chopina
- prawa burta Chopina
- Katharsis widziana z pokładu Chopina
- Hanuś na Chopenie, w tle Katharsis
- Mariusz opiera się o nagle
Haniu i Mariusz bardzo mile wspomnienia ze spotkania z Wami. Pozdrawiam bardzo serdecznie z zimnej Kanady…Bolek.BIJ.