Treningi na Katharsis II przed Rolex Sydney Hobart Race 2014


Przez ostatnie kilka tygodni przygotowaniom do regat i wyprawy na Morze Rossa nie było końca. Często doskwiera nam brak czasu, ale tak zalatani i zabiegani sprawami Katharsis II nie byliśmy jeszcze nigdy. Nerwów też nie brakowało, gdyż formalności i wymogi piętrzyły się, a dni upływały coraz szybciej i wydawały się za krótkie, pomimo, że wstawaliśmy o świcie (często przed 0500 rano) i pracowaliśmy do późnych godzin nocnych. Ale najważniejsze, że dopięliśmy wszystko na ostatni guzik, nie pomijając żadnego z wymogów organizatorów regat Rolex Sydney Hobart Race 2014 i 26 grudnia możemy stawić się na starcie.
Po przyjeździe ekipy Mariusz planował kilka treningów, by zgrać załogę. Regaty żądzą się innymi prawami niż wyprawy pełnomorskie, do których jesteśmy przyzwyczajeni i dobrze przygotowani. Na regatach szczególnie wymagający jest start, gdzie na niewielkim kawałku wody, w tym przypadku przy wąskim wyjściu z Sydney Harbour, pływa ponad 100 jachtów, nie licząc setek kręcących się po wodzie gapiów, chcących być jak najbliżej startujących legend regatowego szaleństwa. Dlatego niezwykle ważne jest zgranie załogi i dopracowanie wszystkich manewrów, by szybko reagować oraz natychmiast i z precyzją wykonywać każdy ruch. Nawet najlepszy sternik nie poradzi sobie sam, gdyż jacht nie jest rajdowym samochodem, którego tor jazdy zależy wyłącznie od kierowcy. Tutaj niezbędna jest współpraca całego zespołu, każdego członka załogi. Po przyjeździe załogi nie mogliśmy od razu ruszyć na wodę i oddać się treningom, gdyż wciąż pozostawało wiele spraw do dokończenia. W 10 osobowym składzie wiele prac odchodziło szybciej, jak choćby szykowanie łódki na wysoki połysk, by pięknie i godnie prezentowała się przy kejach jacht klubu i wodach Sydney Harbour. Podczas, gdy nasz kapitan dopinał ostatnie formalności i biegał z papierami oraz na wywiady i konferencje prasowe, my dopieszczaliśmy Katharsis II.
W niedzielę 21 grudnia po raz pierwszy udało nam się wypłynąć na porządny trening. Zabraliśmy ze sobą Michele, znajomą Mariusza oraz Zbyszka, mieszkańca Sydney, z którym nasza ekipa zwiedzała miasto, a kilka miesięcy temu moja rodzinka.
Wszyscy byliśmy podekscytowani, szczególnie gdy wykonując manewry mijaliśmy się burta w burtę z regatowymi sławami (jak Wild Oats) czy budzącym wiele emocji nowym super maxi Comanche.
Poza dograniem załogi w tak krótkim czasie, czeka nas jeszcze inne duże wyzwanie. Musimy zrezygnować z elektrycznego napędu kabestanów i zamienić go na siłę naszych mięśni… Na łódce tej wielkości, która nie jest wyposażona w specjalne młynki jakie można zobaczyć na pokładach regatowych maszyn, jest to niełatwe zadanie. Na szczęście już po pierwszym postawieniu żagli i zwrotach okazało się, że damy radę. Praca na kabestanach wymaga zgrania, dlatego będziemy ćwiczyć do samych regat. Nie chodzi tu tylko o moc mięśni, jaką trzeba włożyć w kręcenie korbą, ale odpowiednie dobranie sił i właściwe obsadzenie stanowiska, gdzie musi zmieścić się trzech dużych chłopa. Na początku treningu skupiliśmy uwagę na ćwiczeniu zwrotów przez sztag w wąskim pasie, w którym ustawiona będzie linia startu. Mariusz za sterem podawał komendy do kolejnych zwrotów, a my uwijaliśmy się na swoich stanowiskach. Łopot żagli przechodzących linię wiatru, terkot pracujących kabestanów, hałas lin uderzających o relingi niezwykle wszystkich hipnotyzowały i czarowały. Atmosfera skupienia i mobilizacji udzielała się wszystkim. Oczywiście żartów i śmiechów nie zabrakło. Pomimo, że podchodzimy do regat bardzo poważnie, to o dobrej zabawie nie zapominamy. Przy naszej wesołej i rozrywkowej załodze zawsze można liczyć na dawkę dobrego humoru.
Gdy tempo wykonywania manewrów i dogranie załogi było satysfakcjonujące, Mariusz postanowił wypłynąć poza Sydney Harbour, gdzie postawiliśmy genakera (naszego spinakera asymetrycznego). Po całej serii szybkich i precyzyjnych zwrotów przez sztag, którym towarzyszy mnóstwo hałasu oraz przechyłów, szybowanie pod spinakerem okazało się niezwykle relaksujące. Pomimo, że zwroty przez rufę wymagają wiele precyzji, szczególnie podczas przechodzenia grota przez linię wiatru, którego najpierw trzeba dobrać do diametralnej jachtu (osi symetrii kadłuba), a następnie szybko, ale pod pełną kontrolą wyluzować, by nie wywiózł jachtu do wiatru. Przerzucenie 300 metrów spinakera z jednej burty na drugą, to z kolei zawsze chwila napięcia. Wszyscy wpatrują wzrok czy ten delikatny żagiel się gdzieś nie zahaczy, a osoby na brasach i szotach luzują i wybierają swoje liny, by wielki latawiec przeskoczył na właściwą burtę. Wiał stabilny, równy wiatr do 15 węzłów, więc były to idealne warunki treningowe z genakerem. Na ćwiczenie spinakera symetrycznego czasu w niedzielę niestety nie starczyło.
W poniedziałek jeszcze przed świtem wypłynęliśmy z mariny i udaliśmy się na północ, do Pittwater, zatoki położonej 20 mil na północ od Sydney, gdzie wymieniono nam wykrzywiony profil od sztagu sztaksla. Pływaliśmy tak przez ostatnie kilka miesięcy, gdyż nie wpływało to w żaden sposób na pracę sztaksla, jednak w przypadku nagłej konieczności założenia sztaksla sztormowego, co może się zdarzyć w trakcie regat, czy rejsu na Morze Rossa, zadanie byłoby utrudnione. Zrzucenie sztaksla wymagało wjechania na mały sztag na około 5 metrów od pokładu. Przy dużych falach nie jest to łatwe zadanie, dlatego Mariusz podjął decyzję o wymianie profilu. Miała to być szybka robota, po której planowaliśmy trening spinakerowy. Jednak prace przeciągnęły się do popołudnia i zamiast ćwiczyć stawianie i zrzucanie spinakera spłynęliśmy na wieczór do Sydney. Kolejny trening zaplanowaliśmy na wtorek. W planach było zaległe stawianie spinakera symetrycznego. Jednak Neptun zorganizował wiatr 20-25 węzłów i nasz ulubiony żagiel musiał jeszcze poczekać na wietrzenie. Jak się wieczorem okazało, Neptun nad nami czuwał i całe szczęście, że spinaker pozostał w bakiście. Po treningu chłopacy zabrali spinakery na ląd, by nakleić na nich numery jachtu (wymogi organizatorów regat). Po wyjęciu spinakera symetrycznego okazało się, że linka łącząca róg fałowy z okuciem rękawa nie jest związana i po wciągnięciu żagla na maszt i próbie rozwinięcia go z rękawa, spinaker powędrowałby wody. i mielibyśmy duży problem. Można powiedzieć, że pogoda nam sprzyjała.
Dzisiaj, czyli w Wigilię, znowu za mocno wieje, ale mamy nadzieję, że jutrzejszy trening odbędzie się z udziałem spinakerów.
Cieszę się, że przy całym zamieszaniu podczas pobytu w Polsce udało mi się znaleźć czas i zorganizować zestaw ciuchów dla naszej załogi. Wśród wszystkich kręcących się tu załóg z dumą nosimy koszulki Katharsis II. A znalezienie 10 identycznych kompletów z letniej kolekcji pod koniec jesieni nie było łatwym zadaniem. W uporaniu się z tym, pomógł mi pan Mirek z Helly Hansena, który zbierał pojedyncze sztuki z całej Europy. Moja siostra Dorota zorganizowała w ekspresowym tempie nadruki i ciuchy dojechały z załogą.
Na oficjalnej stronie internetowej regat obejrzeć można konferencję prasową, w której brał udział Mariusz:
http://www.rolexsydneyhobart.com/news/2014/pre-race/boatsontv-vision-of-the-international-entrants-press-conference/
W niedzielnym wydaniu The Australian ukazał się krótki artykuł o Mariuszu i udziału Katharsis II w regatach Sydney Hobart:
The Australian

Kilka zdjęć z naszych treningów:

Kategorie:Australia, Oceania, Regaty Sydney Hobart 2014

7 komentarzy

  1. Wesołych Świąt,pomyślnego startu przesyła Jacek z rodziną,wszyscy za Was trzymamy kciuki.

  2. Szczęśliwych, radosnych i spokojnych świąt oraz wszelkiej pomyślności dla Tomka i uczestników regat . Życzą Bogusia (mama Tomka) i J, J ,Janikowscy ze Stargardu.

  3. Hania, Wszystkiego najlepszego z okazji Swiąt, pomyslnych wiatrów I miejsca na podium na Rolex Sydney Hobart Race dla całej Załogi :-). Patrycja Manthey

  4. Radosnego nastroju przy wigilijnym stole

  5. Jejku! Podekscytowany trzymam kciuki za Waszą Załogę! Rozumiem że w czasie regat nie będzie czasu pisać. Może jest jakaś strona gdzie „na żywo” można śledzić postępy jachtów? Trening, treningiem – rozgrzewka! To może być klucz do sukcesów. Chyba że „rozgrzewka” też w kontenerze … 😉

  6. Trzymam kciuki, uważajcie na siebie, serduchem jestem z Wami! A ponadto: spokojnych Świąt.

Leave a Reply to AdamCancel reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Nie sprzedawajcie swych marzeń

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading