W zeszłym roku płynęliśmy do Południowej Afryki najkrótszą trasą, na skos przez Kanał Mozambicki. Tym razem Mariusz przyjął inną strategię. Skierowaliśmy się na zachód w kierunku Mozambiku. Wiatr u jego wybrzeży z reguły silniej wieje niż pod Madagaskarem. Do tego można skorzystać z darmowej przejażdżki nurtem prądu Agulhas.
Pogoda w Kanale Mozambickim przez pierwsze dni rejsu całkiem nas rozpieszczała. Od opuszczenia Moramba Bay w niedzielny poranek towarzyszyło nam dużo słońca, a Neptun nie żałował żeglownych warunków. Już w niedzielę popołudniu wiatr zaczął tężeć i zdecydowaliśmy się zrefować grota. W nocy wiało już ponad 25 węzłów, także decyzja okazała się słuszna. Cały poniedziałek i wtorek żeglowaliśmy po dżentelmeńsku, czyli komfortowo z wiatrem. Gdy w środę o świcie zobaczyłam płomienną pożogę, która towarzyszyła wschodowi Wenus i Księżyca, wiedziałam, że przyjdzie zmiana pogody. Prognoza także zapowiadała zmiany. W ciągu dnia wiatr nagle ucichł, jakby ktoś wyłączył odpowiedzialny na niego włącznik. W kilkanaście minut z 25 węzłów wiatru zrobiło się raptem 5. Jest to charakterystyczne zjawisko w tym rejonie. Jeżeli dodatkowo na horyzoncie pojawi się warkocz niewyraźnych chmur nisko zawieszonych nad wodą – oznacza to tylko jedno. Wiatr zmieni kierunek o 180 stopni i uderzy z większą siłą. Podczas zeszłorocznego rejsu w Kanale Mozambickim kilkukrotnie spotkaliśmy się z tym zjawiskiem. Wiedzieliśmy co trzeba robić. Przygotowaliśmy żagle do podwiatrowej jazdy, rozłożyliśmy przy kojach fartuchy i przygotowaliśmy jeszcze na spokojnej wodzie obiad. Zdążyliśmy zjeść w spokoju posiłek i przyszła spodziewana zmiana pogody. Najpierw powiało 20 węzłów z południa, a wieczorem już 30. Całą noc mieliśmy iście regatową jazdę, nasza prędkość nie padała poniżej 11 węzłów. Po kilkunastu godzinach wiatr zaczął cichnąć i odkręcać do północno-wschodniego. Wróciliśmy do żeglugi z wiatrem. Mamy za sobą już pierwsze 1000 mil morskich. Płyniemy wzdłuż wybrzeża Mozambiku, przy którym planujemy krótki postój. W nocy powinniśmy rzucać kotwicę przy Wyspach Bazaruto.
Poza piękną pogodą Neptun obdarował nas też dwiema rybami. Złowiliśmy najpierw małą samicę mahi-mahi, a dzisiaj przed zachodem na haczyk wskoczył dorodny samiec. Mariusz z Olką uporali się z oprawieniem ryby, z której przygotujemy dzisiaj wyśmienitą kolację.
Jest czwartek 19 października 2017 roku godzina 1930 czasu madagaskarskiego (UTC+3). Nasza pozycja 21st.19S 035st.40E, kurs 200, wiatr NE 12 węzłów, prędkość 6 węzłów, grot 2.ref i pełna genua.
- mkniemy przez Kanał Mozambicki
- Hanuś za sterem
- Dolce Vita
- pierwsza ryba w rejsie – mahi-mahi
- ryba już na talerzu – ceviche
- Mariusz za sterem
- Katharsis II w Mozambickim o zachodzie słońca
- między żaglami
- Hanuś szuka ciekawych kadrów
- Hanuś z aparatem
- zapiekanie sera do hamburgerów
- nasza kolacja
- Olka za sterem
- spokojna żegluga przez Kanał Mozambicki
- wschód Wenus i księżyca 18.10.2017
- Mariusz wędkuje
- radośni ze zdobyczą
- zachód słońca już nie na tak czystym niebie
Bazaruto – kolejne rajskie miejsce, o którym jeszcze przed trzema dniami nie miałem pojęcia, a dzięki Wam ( i Tripadvisor) mogę już coś powiedzieć. Wielkie dzięki. Pozdrowienia z Inowrocławia
O żesz ty , motyla noga. Stanął bym se tak za kółkiem i poprowadził Katharsis w tym lekkim gwizdku.
No dobra , mówmy o rzeczach realnych. Gęba się cieszy (moja ofkors) , że znowu “widzimy się” w komplecie na pokładzie , w pięknych okolicznościach przyrody z uśmiechami na twarzach. Jacht jak piszecie jest wyśmienicie przygotowany więc Wasz przelot będzie takim ( niezbędnym ) “przejazdem technicznym” a i Ty Haniu , ocenisz swoją kondycję fizyczną przed Antarktydą. Wierzę , że na 5.
Skoro startowaliście z Madagaskaru to polecę Królem Julianem ( jest boski )
Dobranoc się z państwem.
Krzychu.
Wow! Zdjecia cudne, az zal siedziec na tej naszej wsi juz zupelnie jesiennej. Trzymajcie sie zalogo, pomyslnych wiatrow!