Przyladek Hanny i Wyspa Deception


Zobaczyc Antarktyde to niesamowite przezycie. Jest to odlegle i trudno dostepne dla czlowieka miejsce, do ktorego wyprawy nie da sie zaplanowac z dnia na dzien. Nie mozna wsiasc w samolot i przyleciec na weekend, bo lotnisk tu po prostu nie ma. Mozna wybrac sie na wycieczke statkiem pasazerskim, gdzie wszystko jest zorganizowane i pomyslane za uczestnika. Wsadzaja Cie na statek, dowoza do poszczegolnych, ciekawych miejsc, a nastepnie pokazuja te miejsca z pokladu wycieczkowca lub pontonem wywoza na lad. Zorganizowana grupa, prawie za raczke, oprowadzaja Cie po wytyczonej tyczkami trasie i pakuja z powrotem na statek. Nie jest to rodzaj zwiedzania, ktory odpowiada wiekszosci z nas. Dla nas wazne jest wyzwanie, a takowym niewatpliwie jest doplyniecie jachtem na ten koniec swiata. Pokonac Pacyfik, ryczace piecdziesiatki, oplynac legendarny Przyladek Horn, a nastepnie pokonac grozna i trudno przewidywalna Ciesnine Drakea, zeby ujrzec Bialy Lad. To prawdziwe zeglarskie wyzwanie, o ktorym marzylismy wszyscy. Mariusz planowal te podroz juz od wielu lat i stopniowo dazyl do zrealizowania tego marzenia. My, zeglarze uczestniczacy w tym przedsiewzieciu, gdzies w najskrytszych marzeniach plywalismy po mapie palcem zwiedzajac te tajemnicze rejony. A teraz tu jestesmy. Mariusz stworzyl z nas zaloge, z ktora doplynal na poludniowy kraniec swiata. I oto jestesmy na Antarktydzie. Ale to nie koniec wyzwan!!! Plywanie po wodach Oceanu Poludniowego to takze duze zeglarskie przedsiewziecie. Pogoda jest bardzo zmienna, trudna do przewidzenia. Prognozy przygotowywane przez chilijska marynarke wojenna prognozuja zaledwie na pare godzin na przod. Sloneczna, spokojna aura w doslownie kilka minut moze przerodzic sie w sztormowa. Silne wiary, to nie jedyne niebezpieczenstwo. Gory lodowe oraz kra mknace po wodzie, niezauwazone przy slabej widocznosci moga spowodowac ogromne zagrozenie. Temperatura powietrza przy mroznym antarktycznym wietrze to kolejny wrog zeglarza. Bardzo latwo moze dojsc do wychlodzenia organizmu. Nie wspominajac juz o temperaturze wody, ktora siega minus dwoch stopni. Nie mozna tu sobie pozwolic na blad i wpadniecie do wody, gdyz po paru minutach… Oj trzeba byc tu bardzo ostroznym. Wiadomo, na morzu zawsze trzeba uwazac i przewidywac co sie moze wydarzyc. Niemniej ten akwen niesie znacznie wiecej niebezpieczenstw i wymaga od zeglarzy wiekszego przygotowania, czujnosci oraz wytrwalosci.

Mariusz codziennie sciaga najaktualniejsze prognozy pogody, analizuje zmiany cisnienia, oglada mapy pogodowe obserwujac jak przesuwaja sie uklady baryczne. Pomimo tak dokladnej analizy nie jest w stanie dzien wczesniej zaplanowac dokladnie, gdzie poplyniemy. Wieczorem pojawia sie wstepny plan, ale i tak rano pogoda go weryfikuje. I tak nam mijaja dni na Antarktydzie. Z niepokojem patrzymy w niebo, obserwujemy kolejne zmiany kierunku wiatru, ktore zwiastuja przechodzenie frontow, czekajac co nam przyniesie kolejny dzien i gdzie nas wiatr poniesie.

Po spokojnej nocy u wybrzezy Wyspy Greenwich poplynelismy na poludniowy-zachod w kierunku Wyspy Deception. Pogoda pozwolila nam zatrzymac sie po drodze przy Wyspie Livingston, w Zatoce Walker nieopodal Przyladka Hanny (Hannah Point). Dla mnie osobiscie wazne bylo znalezc sie na tym przyladku. Takie tam: Hanna na Przyladku Hanny, he he. Miejsce to ciekawe jest przede wszystkim ze wzgledu na ich mieszkancow. Mariusz, jak my wszyscy z reszta, chcialby zobaczyc jak najwiecej gatunkow zwierzat wystepujacych na Antarktydzie. Dlatego stara sie ulozyc plan naszej wedrowki wzdluz miejsc zamieszkalych przez rozne zwierzaki. A tu mieszkaja, poza koloniami pingwinow policjantow i bialobrewych, pingwiny zlotoczube, macaroni penguin. Jest to jedno z nielicznych miejsc, gdzie mozna je spotkac. Zgodnie z naszym informatorem naliczono tutaj zaledwie 12 gniazd w 1996 roku. Jest to najliczniejszy gatunek pingwinow na swiecie, ale wystepuje na wyzszych szerokosciach geograficznych i dla nas byla to jedyna szansa zobaczenia ich. Maja one charakterystyczne zolto-pomaranczowe brwi. Pingwiny tego gatunku byly bohaterami bajki Madagaskar.

Do ostatniej chwili nie bylismy pewni czy wiatr pozwoli nam na te wyprawe. Ale na szczescie udalo sie i 31 stycznia 2011 roku postawilam stope na Przyladku Hanny. Poza pingwinami zlotoczubymi, bialobrewymi i policjantami, udalo nam sie zobaczyc po raz pierwszy samce sloni morskich. Na wyspie Krola Jerzego napotykalismy jedynie na stada wylegujacych sie na brzegu samic. W Zatoce Walkera bylismy swiadkami polowania lamparta morskiego, leopard seal, na pingwina. Makabrycznie wygladalo jak ta ogromna foka po zlapaniu swojej ofiary, uderzala nia o wode, zeby rozerwac zwierze, obedrzec je ze skory i dostac sie do miekkiego miesa. Widok okropny, ale taka jest przyroda.

Po trzygodzinnym spacerze wrocilismy na lodke i od razu podnieslismy kotwice, zeby poplynac w kierunku Wyspy Deception. Jazda byla niezwykle szybka. Wialo okolo 20 wezlow z poludniowego zachodu. Mknelismy w polwietrze, a nasza predkosc nie spadala ponizej 10 wezlow. Po dwugodzinnej zegludze zakotwiczylismy w spokojnej, oslonietej od wiatru zatoce przy poludniowo-wschodnim wybrzezu. Deception prezentuje odmienny krajobraz w stosunku do innych miejsc na Antarktydzie. Wyspa ta jest aktywnym wulkanem. Ostatni wybuch mial miejsce w 1970 roku. Ma ona ksztalt obwarzanka z waskim przesmykiem na poludniowym wschodzie umozliwiajacym wplyniecie do wnetrza wyspy. Lodowce pokryte sa tu warstwa lawy wulkanicznej. Wystepuja takze gorace zrodla. Ciekawe, ze na mroznej Antarktydzie jest miejsce, gdzie mozna poplywac na swiezym powietrzu w samym stroju kapielowy. Ze wzgledu na podwyzszona temperature wody od wewnetrznej strony nie wystepuja praktycznie zadne zwierzaki.

Po spedzeniu nocy na zewnatrz wyspy we wtorek z samego rana wplynelismy do srodka. Zatrzymalismy sie w Zatoce Wielorybnikow, gdzie niegdys polawiacze tych olbrzymich zwierzat mieli swoja baze. Pogoda niezwykle dopisala. Wiatr zupelnie sie uspokoil i zaswiecilo slonce. To dopiero drugi sloneczny dzien od wyplyniecia z Kanalu Beaglea. Cala zaloga ruszyla na spacer po wulkanicznym ladzie. Ja zostalam na lodce. Pogoda jest tu bardzo zmienna. W przeciagu kilkudziesieciu minut potrafi sie diametralnie zmienic, dlatego zawsze ktos zostaje na pokladzie i pilnuje kotwicy. Po spacerze w cieplych promieniach slonca nasza ekipa wrocila na poklad i poplynelismy w glab zatoki w poszukiwaniu najwiekszych goracych zrodel. Niestety w niespelna godzine pogoda ze slonecznej zmienila sie w pochmurna. Zaczal wiac przenikliwy, lodowaty wiatr, a z nieba sypal snieg. Na kapiele nikt jakos nie mial ochoty. Za to wszyscy z apetytem zjedlismy goraca zupe warzywna przygotowana przez Mariusza rodzicow. Noc przebiegla spokojnie. Kotwica dobrze nas trzymala i silne podmuchy wiatru schodzace z tutejszych wzgorz nam jej nie wyrwaly. Nad ranem ruszylismy w dalsza podroz. Bedziemy kierowac sie na poludnie, gdzie czekaja na nas lodowe krajobrazy. Zobaczymy gdzie tego dnia pogoda pozwoli nam doplynac.

Kategorie:Antarktyda

4 komentarze

  1. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie.
    I słówko do Kapitana Mariusza. Pewnie śledzisz na bieżąco jakie nieszczęście przytrafiło się naszemu Robertowi. A w zeszłym tygodniu kupiłem bilety na Monza. Pewnie w tym roku na żywo go nie zobaczę.
    Na marginesie, pierwsze testy pokazywały że to może być jego sezon.
    Pozdrawiam,
    radek

  2. wasze komentrze czytam po kilka razy to co robicie to tylko marzeniem,zycze Wam szczescia,szczesci,szczescia…….szczescia pozdrawiam zdzich

  3. Serce mi rośnie i radość mnie ogarnia gdy czytam i patrzę co robicie!
    Pozdrawiam Was Serdecznie!
    Zefir

  4. Dziekujemy za biezace relacje. Niezwykle zdjecia i barwne opowiesci o zwierzaczkach. Trzymajcie sie na tych wzburzonych falach .
    Pingwinek zlotoczuby(fot.18) – to kapitalne przebranie na bal karnawalowy 🙂

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: