Ku końcowi miały się już wakacje cioci Zenii i Kaśki. Dotarliśmy do Belize, a dziewczyny miały wykupione bilety na podróż powrotną do kraju z Meksyku. Jakoś musiały się dostać z Placencii do Cuncun. Znalezienie połączenia lotniczego okazało się trudne…. Można było, na przykład, polecieć przez Belize City i Mexico City, czyli minimun 17 godzin dodatkowego pobytu w samolotach i na lotniskach oraz stresu dla cioci związanego z przesiadkami. Takie rozwiązanie nie wchodziło w grę. Mariusz postanowił odwieźć Panie wynajętym samochodem bezpośrednio do Meksyku, co oznaczało pokonanie ponad 540 kilometrów drogą lądową. Miała to być przy okazji wycieczka krajoznawcza. Ale i to okazało się trudnym zadaniem, gdyż nie jest możliwe wypożyczenie w Belize samochodu, który może przekroczyć granicę. Ale i ten problem Mariusz rozwiązał. Wypożyczył prywatnego busa z kierowncą – Belizyjczykiem, który zawiózł nas na miejsce.
Podróż rozłożyliśmy na kilka dni. Wyruszyliśmy w środę o 6 rano. Czekało nas 11 godzin jazdy. Udrękę długiej podróży umilały przepiękne widoki za oknem. Jeszcze przed zachodem słońca dotarliśmy do meksykańskiego kurortu nadmorskiego – Playa del Carmen, oddalonego od lotniska w Cuncun już tylko o godzinę drogi. W „meksykańskich Międzyzdrojach“ spędziliśmy następne dwa dni, spacerując po deptaku, odwiedzając sklepy z pamiątkami, tutejsze bary na plaży oraz racząc się turystycznym zgiełkiem. Tym miłym meksykańskim akcentem zakończył się pobyt Kasi i Zenii za oceanem. W piątek 2 marca wsiadły w Cuncun do samolotu i po przesiadce w Toronto doleciały w sobotę do kraju. Mariusz zaopatrzył je w płyty ze zdjęciami z całego rejsu, więc będą miały co oglądać i wspominać, zważywszy, że ani Waldek ani ja nie próżnowaliśmy i aparaty fotograficzne były w ciągłym użyciu.
Przy okazji chciałam podziękować Waldkowi za udostępnienie zdjęć, które świetnie uzupełniły naszą relację z rejsu z Jamajki przez Kajmany na Belize. Wiele chwil i scen, gdzieś by umknęło, gdyby nie jego czujność i wytrwałość w łapaniu ujęć.
- belizyjski krajobraz o poranku
- góry we wnętrzu kraju
- przeprawiamy się przez rzekę
- lokalny autobus
- dom przy drodze
- ścinanie trawy
- przystanek autobusowy
- jedna z mijanych wiosek
- przez szybę busa
- plakaty wyborcze w stolicy Belize
- Mariusz w Belmopan
- ulica w Belmopan – stolicy Belize
- ciężarówka z czciną cukrową
- ścięta czcina cukrowa
- czcina cukrowa jeszcze na polu
- stragan z ceviche na stacji benzynowej w Meksyku
- świeżo przyrządzone ceviche z krewetek
- nasz pierwszy posiłek w Meksyku
- do Playa del Carmen już tylko 63 km
- ruszamy na podbój Playa del Carmen
- centrum tętni życiem
- sklep z pamiątkami na Quinta Avenida
- pijemy frozen margerita
- w knajpce przy Quinta Avenida
- świeżo robione nachos
- uczta w meksykańskiej restauracji
- uliczni grajkowie
- jeden z wielu barów na Quinta Avenida
- Hania ze swoim ulubionym śniadaniem – omletem z warzywami
- ulica prowadząca na plaże z Quinta Avenida
- na plaży w Playa del Carmen
- ciocia Zenia w Morzu Karaibskim
- plaża z barami i hotelami w Playa del Carmen
- Quinta Avenida o poranku
- indiańskie wyroby
- Zenia ogląda indiańskie wyroby
- grill
- ciocia Zenia z ulicznymi przebierańcami
- Kaśka też na zdjęciu z przebierańcami
Leave a Reply