Wspomnienia z Meksyku cz.4 – Bahia Paraiso i Bahia Tenacatita


Bahia Chamela wydawała nam się tak przepięknym miejscem, iż trudno było sobie wyobrazić, że w innej zatoce może być równie wspaniale i malowniczo. Jednak po dopłynięciu do następnego rajskiego miejsca wybranego przez Mariusza, do Bahia Paraiso, okazało się, że trzeba się zmierzyć z kolejnym nieziemskim krajobrazem. Na środku zatoki wyrastają tam skały tworząc niedostępne dla pieszego wyspy, między którymi woda z oceanu przedziera się niczym rwący potok górski. W głębi zaś zatoki porozsypywane są małe plaże z białym piaskiem i kołyszącymi się palmami. Miejsce było przepiękne, jednak przy wiejącym wówczas wietrze , zatoka nie dawała wystarczającej osłony przed długą oceaniczną falą. Stojąc na kotwicy jacht bujał sie z burty na burtę znacząco pogarszając komfort życia na łódce. Szklanka lub puszka postawiona na stole bez specjalnej podkładki antypoślizgowej (stosowanej w morzu na przechyłach) wędrowała wzdłuż blatu na pogłogę. Uznaliśmy, iż po szybkiej kąpieli popłyniemy dalej. Jednak nasz pobyt niespodziewanie się wydłużył. Gdy już mieliśmy się zbierać do drogi, jedna z większych fal tak mocno rozkołysała jacht na boki, iż z ławki na rufie spadły do wody zużyte akumulatory, które dwa dni wcześniej wymienili chłopacy. Nie było mowy o zostawieniu takich odpadów w pięknej zatoce. W związku z tym zamiast odpłynąć, rozpoczęła się akcja odławiania zguby. Mariusz zszedł pod wodę i przywiązał akumulatory do grubej liny. Następnie Tomek z Kubą wyciągnęli na pokład niebezpieczny ładunek i tym samym posprzątaliśmy po sobie zatokę.
Po emocjonującej akcji poszukiwawczej podnieśliśmy kotwicę i popłyneliśmy do Bahia Tenacatita. Jest to duża zatoka z kilkoma kotwicowiskami. Najpierw zatrzymaliśmy się w północnej części przy Playa Tenacatita, gdzie spędziliśmy urocze popołudnie spacerując po długiej i prawie bezludnej plaży oraz kąpiąc się w ciepłym oceanie. Była to jednak dziwna plaża, gdyż po zakotwiczeniu zaatakowała nas niezliczona ilość much, a po wylądowaniu na lądzie spostrzegliśmy stojących policjantów. Nie pozwolili oni przekroczyć nam ulicy ciągnącej się wzdłuż wybrzeża, a o 1800 kazali opuścić plażę i wrócić na jacht. Nie dyskutowaliśmy z nimi, tylko grzecznie pomknęliśmy na pokład Katharsis. Tuż po zachodzie słońca przez zatokę przepłynęła patrolowa łódź marynarki wojennej.
Na drugi dzień przenieśliśmy się do południowej części zatoki, koło Półwyspu Chubasko, gdzie ujście ma rzeka Estero Verde. Wzdłuż niej ciągnie się las mangrowcowy. Mariusz zaplanował wycieczkę pontonem wgłąb rzeki. Niestety po zakotwiczeniu Katharsis nie udało nam się od razu wpłynąć w rzekę, ze względu na niską wodę. Wycieczkę przełożyliśmy na nastpny dzień podczas porannego przypływu. Poza urokami samej rzeki i lasu mangrowcowego nacieszyć się mogliśmy widokiem pelikanów, czapli białych oraz błękitnych spokojnie siedzących na gałęziach lub szybujących nad taflą wody.
Niedziela 13 stycznia była bardzo intensywnym dniem. Zaraz po wycieczce pontonowej podnieśliśmy kotwicę i popłynęliśmy do kolejnej zatoki – Ensenada Corrozal, by jeszcze przed zachodem słońca zejść pod wodę. Nurek świetnie się udał, a popołudniowe słońce i delikatnie mętna woda dodawały tajemniczość.
Ale to nie był koniec atrakcji i aktywności na ten dzień. Tuż po wyjściu z wody i zabezpieczeniu sprzętu nurkowego, kotwica poszła ponownie w górę tego dnia i pożeglowaliśmy dalej.

Kategorie:Ameryka Środkowa, Meksyk

3 komentarze

  1. superwakacje dla celej rodzinki, a jakie macie dalsze plany rejsowe?

  2. Antos wyszedl wspaniale ! Dzieki

  3. Ufffff…Strasznie długa była ta przerwa. Dzięki Hanus za wspaniałe zdjęcia i opis….Dzięki Wam czuję się, jakbym tez tam był….:-)
    Pozdrawiam serdecznie

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: