Taou


Po niezrealizowaniu nurka w północnym przesmyku Fakarava’y pomknęliśmy na oddalone o kilkanaście mil Toau, by tam zejść pod wodę w południowym Passe Otugi. Wiedzieliśmuy, iż musimy się spieszyć, by zanurkować jeszcze przy prądzie wchodzącym do atolu. Wówczas woda jest krystalicznie czysta i można spotkać przemieszczające się duże ryby. Niestety do atolu wpływaliśmy już pod koniec przypływu i pomimo sprawnej akcji załadowania sprzętu nurkowego na ponton, do przesmyku dotarliśmy na stojącej wodzie, gdy prąd już ustał. Po wskoczeniu do wody jej przejrzystość była świetna, ale wkrótce zaczął się odpływ i woda zaczęła mętnieć. Obejrzeliśmy kolorową rafę oraz ryby ją zamieszkujące i gdy zaczął pojawiać się prąd wychodzący z atolu wynurzyliśmy na powierzchnię, gdzie czekał asekururący nas Tomek. Mógł obserwować, gdzie się znajdujemy, gdyż cały czas mieliśmy wypuszczoną na powierzchni bojkę.
Nurkowanie nie zajęło nam wiele czasu i mieliśmy jeszcze całe popołudnie, by nacieszyć się idylicznym widokiem, jaki roztaczał sie z pokładu Katharsis. Toau jest wprawdzie zamieszkałym atolem, ale raptem przez 40 osób i to skupionych w północnej części. Po Fakaravie, gdzie wzdłuż brzegów rozciągały się zabudowania i niewielkie domki, widok bezludnych plaż z białym piaskiem, lazurową wodą i palmami wprost nas upajał. W zasięgu wzroku mieliśmy dwie łodzie, ale były one na tyle daleko, iż żaden najmniejszy dźwięk od nich nie dochodził do naszych uszu. Postanowiliśmy wykorzystać ten kawałek niezamieszkałego raju i przejść się po plaży i z tej perspektywy oglądać zachód słońca. Pogoda przygotowała dla nas na ten wieczór wspaniałe widowisko. Gra świateł zza chmur burzowych i tęcza na niebie zachwycały nas swoją tajemniczością. Nasyceni tymi cudownymi widokami wróciliśmy na jacht. Ale nie był to koniec obcowania z przyrodą na ten dzień. Po zmroku postanowiliśmy sprawdzić co dzieje się pod jachtem. Dla Basi był to pierszy nocny nurek w życiu i była nim bardzo podekscytowana. Wszyscy uzbrojeni w latarki, a Piotr dodatkowo w swój aparat fotograficzny, wskoczyliśmy do wody bezpośrednio z rufy Katharsis. Nocne życie pod wodą jest ciekawe do obserwowania, gdyż wiele stworzeń dopiero wtedy wychodzi ze swoich kryjówek. Na przykład kraba pustelnika widziałam do tej pory jedynie podczas nocnych nurków. Jest jeszcze jedna rzecz, która podoba mi się w nocnym nurkowaniu. Skupienie się na obiekcie, którego wyszuka się latarką w ciemnościach i obserwowanie wyłącznie jego. Dla mnie odróżnia to nurkowania nocne od dziennych. Gdy jest jasno i kiedy wokół dzieje sie tak wiele, to trudno skupić się na jednym stworzeniu i przyglądaniu się tylko jemu. A w nocy często tak właśnie jest. Poza tym jest coś tajemniczego w poruszaniu się pod wodą jedynie za smugą swojej latarki.
Na drugi dzień rano przenieśliśmy się na północ Toau do Anse Amyot. Jest to w pewnym sensie zatoka wewnątrz atolu, gdyż jest całkowicie odgrodzona rafą od reszty laguny. Daje ona schronienie przed falami, jakie wytwarza silny południowo-wschodni wiatr. Poza kolejnym nocnym nurkiem pod jachem, mieliśmy tutaj zaplanowane odwiedzenie jeszcze dwóch miejsc pod wodą. Zrezygnowaliśmy tym razem z przesmyku, na rzecz ścian na zewnątrz atolu. Najpierw zanurkowaliśmy na Yellow Dog. Jest ono położone na południe od przesmyku prowadzącego do Anse Amyot. Wyróżnia je ukształtowanie terenu. Przepiękna, kolorowa rafa kolarowa pokrywa strome urwiska i podwodne kaniony. Cała nasza czwórka była pod wrażeniem tego miejsca, a Piotr pstrykał zdjęcie za zdjęciem, chcąc uchwycić jak najwięcej szczegółów tego czarującego nurkowiska. Drugie miejsce – Caves and Grottos, usytuowane na północ od przesmyku, również całe mieniło się w kolorach i tętniło życiem. Różnorodność korala i mnogość ryb była oszałamiająca.
Silne wiatry wymusiły na nas zmianę planów. Już wcześniej nie byliśmy w stanie rzucić kotwicy przy północnym przesmyku Fakarava. To samo groziło nam w przypadku północnego przesmyku na Apataki. Po intensywnym nurkowo pobycie na Toau w piątkowe popołudnie obraliśmy więc kurs na legendarną Bora Bora. I tutaj udało nam się nacieszyć światem podwodnym, ale o tym w następnej relacji. Teraz jesteśmy już na Tahiti… Ale ten czas biegnie nieubłaganie.

Kategorie:Nurkowanie, Oceania, Polinezja Francuska - Tuamotu, ZZZ - Kategorie niegeograficzne

7 komentarzy

  1. piękne zdjęcia 🙂

  2. Mija juz prawie drugi miesiac Waszego milczenia, dajcie choc krotko znac, czy wszystko gra…

    • Wszystko dobrze, tylko mamy małą przerwę w żeglowaniu. Przepraszamy za te milczące tygodnie. Siedzimy w Polsce i staramy się ogarnąć wiele spraw tutaj i dlatego blogowo się ostatnio ciągamy. Mam wciąż zaległy wpis z Bora Bora z tamtejszego nurkowania z rekinami… Jakoś zupełnie nie mogę się ostatnio z tym ogarnąć.

  3. Jak tak długo można nie pisać? Czy wszystko z wami OK? Zaczynam się niepokoić.

  4. Wszystko w porzadku u Was? Juz troche czasu minelo od ostatniego wpisu…
    Czekam na nowe wiesci i pozdrawiam przedrejsowo 🙂

  5. znowu zajrzalem i znowu oniemialem hi hi widze ze mozna was porownac do slynnego podroznika jacques cousteau bo i ciekawe miejsca i na wodzie i pod woda tylko pomazyc zostaje. ogladam waszego bloga jak jakis serial przyrodniczy. musze przyznac ze z przyjemnoscia a u mnie tez nie zla pogoda jak na morze polnocne cieplo i ponad 18 stopni musicie kiedys tez sie tu wybrac do scapa flow tam jest najczysciejsza woda do nurkowania i sa wraki tyle ze woda zimna . nedawno ROW spuszczalismy, musze przyznac przepiekne widoki pod woda i krystalkiczna woda w zatoce, na marginesie ROW to robot do prac podwodnych tez by sie wam przydal, mogl by was filmowac.to na tyle zagalopowalem sie chyba z tym pisanie sorry.

Leave a Reply to jacaCancel reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Discover more from Nie sprzedawajcie swych marzeń

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading