Zlot w Gizo


Po trzech tygodniach nieobecności wróciliśmy na Katharsis 3 września. Przez ten czas łódką opiekował się Misio. Trochę mu się dłużyło i nudziło samemu, ale parę pożytecznych rzeczy dla zapoznanego mieszkańca Gizo zrobił. Po pierwsze namówił go do założenia własnej działalności gospodarczej. Pomógł dopełnić niezbędnych formalności i zasponsorował start firmy. Ricky pomaga przypływającym do Gizo żeglarzom. Organizuje dla nich paliwo, wodę i wszelaką pomoc. Michał zaproponował mu, żeby zamontował kilka mooringów, z których mogły by korzystać przypływające łódki i przy okazji świadczyć im usługi jak dotychczas. Powstała strona internetowa i oby się Rickiemu powiodło. Największym problemem będzie zapewne niewielka ilość jachtów odwiedzających Gizo. Podczas naszego trzytygodniowego postoju pojawiły się tutaj zaledwie trzy inne jednostki. Szkoda, gdyż miejsce to jest niezwykle urokliwe. Nie spotkaliśmy się z żadną niechęcią, agresją czy nachalnością mieszkańców. Wręcz przeciwnie, mimo wyraźnego ubóstwa tutejszej ludności czuliśmy się niezwykle bezpiecznie.
Inna pomoc, jakiej Misio udzielił Rickiemu, to porady małżeńskie… a dokładniej nauka kalendarzyka małżeńskiego. Michał opowiadał, że gdy się zżył z Rickim, to ten zebrał się na odwagę i zapytał jak to jest z tymi kobietami i czy on może planować powiększanie rodziny. Ma już czwórkę dzieci i jego żona póki co nie chce mieć więcej. Misia pytanie nieco zaskoczyło, ale na szczęście jest Internet i Michał przygotował dla Rickiego szczegółowy wykład. Ciekawe czy nauki Misia przyniosą efekty.
Wraz z nami na łódkę zjechała się nowa załoga. Na zaledwie niecałe dwa tygodnie rejsu po Wyspach Salomonach przylecieli Magda z Markiem i synem Marcinem. Na dłuższy odcinek – przez Wyspy Salomona, Luizjady do Australii dołączyli do nas Roma z Kubą, Kaśka, Zbyszek i Piotr.
Po uzupełnieniu zapasów płynów i świeżynki na lokalnym targu oraz zjedzeniu kolacji w jednej z trzech lokalnych restauracji w Gizo w czwartek 4 września podnieśliśmy kotwicę i popłynęliśmy do Vonavona Island.

Ps.1 Mamy na pokładzie teraz kilka fotografujących rzeczywistość osób, dlatego będziemy publikować ich zdjęcia – Zbyszka – z dopiskiem ZS, Piotra – PK, Kuby – KM, Marka – MT, Michała – MB.

Ps.2 Jeśli chodzi o zdjęcie z zapałkami, to powszechne jest na Wyspach Salomona sprzedawanie papierosów na sztuki. W ramach usługi wliczone jest także podpalenie, więc do dyspozycji klientów jest ogień (głównie zapałki). Dla bezpieczeństwa  zapałki przypina się do lady, by nie wyszły wraz z klientem.

Kategorie:Oceania, Wyspy Salomona

4 komentarze

  1. Fajnie poczytać o pasjonatach podróżowania. Pozdrawiam i życzę udanych wypraw:)

  2. nooo, nareszcie się odezwaliście 🙂 i jak zwykle ekstra fotki , pozdrowienia ze słonecznego Poznania

  3. Rzeczywiście koniec świata. Nawet na googlach nie mogę znaleźć niektórych miejsc, a to już dla mnie wkurzające. Pozdrowienia dla wszystkich szczególnie zaś tym razem dla Romeczki i Kubusia

  4. Przyplyniecie za rok a Ricky bedzie mial wszystko ustawione jak Ricky z filmu Casablanca.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: