Po przypłynięciu na Seszele w sobotnie przedpołudnie próbowaliśmy wywoływać kilkakrotnie przez radio kapitanat portu Victoria, by zgłosić swoje wejście i chęć odprawy . Niestety nikt nie odpowiadał. Nie mogliśmy się także dodzwonić na dyżurny numer, który powinien być aktywny przez 24 godziny przez 7 dni w tygodniu. Wywiesiliśmy pod salingiem żółtą flagę, sygnalizującą, że przypływamy z innego kraju i przez kilka godzin czekaliśmy, próbując skontaktować się z kapitanatem. Zgodnie z przepisami do momentu odprawy przez celników i służby odpowiedzialne za kwarantannę, nie powinniśmy schodzić na ląd ani nikt nie może wejść na pokład jachtu. Odnieśliśmy jednak wrażenie, że nikogo za bardzo nasza obecność nie interesuje i świętowanie weekendu jest nadrzędną rzeczą w sobotnie popołudnie. Wyglądało na to, że do poniedziałku nic nie załatwimy, a na drugi dzień rano mieli dołączyć do nas Agnieszka i Paweł. Poza tym siedzenie przez dwa dni na łódce w porcie nie za bardzo nam się widziało. Popłynęliśmy z Mariuszem pontonem na ląd do Seszelskiego Jacht Klubu. Niestety biuro było zamknięte i jedyne co można było zrobić w klubie, to wypić zimne piwo w barze. Tak zrobiliśmy i wróciliśmy na jacht po Olkę i Zbyszka. Na tak zwanym „nielegalu” posiedzieliśmy w barze i poszliśmy na spacer po mieście. Na drugi dzień, nie zważając na przepisy, zamusztrowaliśmy na jachcie Agę i Pawła.
W poniedziałek rano udało nam się skontaktować z kapitanatem. Byli zdziwieni, że nikt nam nie odpowiadał, ale był to raczej element gry teatralnej. Pomimo, że od soboty staliśmy na kotwicy w porcie, kazano nam wypłynąć na redę i czekać na pilota, który miał dowieźć do nas urzędników. Pawła i Agę wysadziliśmy na lądzie i popłynęliśmy we wskazane przez kapitanat miejsce na redzie. Odprawa przebiegła sprawnie i nikt nie robił problemu, że jesteśmy na Seszelach od soboty nieodprawieni. Tak widać, weekend to rzecz święta n Seszelach i nawet najostrzejsze przepisy muszą poczekać do poniedziałku.
- nielegalnie ruszamay na ląd w porcie Victoria 30.07.2016
- Ola i Mariusz w Seychelles Yacht Club w Victorii
- sobotnie popołudnie w porcie w Victorii
- 4 żywe kolory Seszeli
- seszelski Big Ben
- na ulicach Victorii
- sztuka nowoczesna – chyba ma przestrzegać przed szybką jazdą
- krokodyl strzegący Muzeum Historii Naturalnej w Victorii
- Hanuś z Mariuszem, a w tle świątynia hinduska ZS
- widok z pokładu Katharsis II
- dołączają do nas w niedzielny poranek Agnieszka i Paweł 31.07.2016
- śniadanie na przywitanie i świeżo upieczone bułki ZS
- nasza ekipa przed domem Kapucynów ZS
- wesoła brygada ZS
- nic nie powiem AM
- apartamenty i domy przy marinie z parkingiem na jachty ZS
- restauracje w marinie ZS
- bar z lokalnym rumem zaprasza na drinka PK
- Eden Marina na Mahe PK
- Zbylutek na wakacjach AM
- jachty w marinie Eden 31.07.2016
- ulice stolicy Seszeli PK
- palmy jako drzewka ozdobne na ulicach
- Agnieszka w kawiarni w Victorii PK
- tęcza nad portem w Victorii ZS
- rzędnicy opuszczają Katharsis po odprawie ZS
- dziewczyny z zakupami ZS
- Paweł zapatrzony w towar na targu w Victorii ZS
- strasznie przykry widok na targu ZS
- Paweł i Aga z banderą Seszeli ZS
Fajnie tam macie. Z niecierpliwością czekam na kolejne zdjęcia i opowieści. Pozdrowienia i uściski dla wszystkich. Kasia (córka Pawła:) )
Fajnie Wam macie. Z niecierpliwością czekam na kolejne zdjęcia i opowieści. Pozdrowienia i uściski dla wszystkich. Kasia (córka Pawła 🙂
Oj mamy bosko!!!! I ta boskość mnie jakość pochłonęła i nie po drodze mi do monitora komputera… A tyle pięknych widoków tu mamy, że świństwem jest, że się tym nie dzielimy. Obiecuję poprawę.
Jezeli zamierzacie pokręcić się po okolicy to polecam obsługę cateringową jachtu w wykonaniu menika o imienu Roberto. Obsługuje łajby w marinie Baie St Anne na Praslinie. Popytać o niego w budce przy wejsciu na pływający ponton. Dostarczy wszystko na pokład, a najlepsze sa gotowe obiady dostarczane na pokład. Naprawdę nie warto odpalać kambuza./ RYBY !!!!!!!!!! cena 1/3 knajpowej/. Poszukam telefonu do Roberta t prześlę.
Jak chcecie to mogę Wam dać namiar na Praslinie na prywatny wieczór w seszelskim domu. Cieżko trafić, zadupie. Muzyka na żywo i wyżerka niesamowita. Podstawią taksówkę do mariny. Prowadzi to piosenkarka z Seszeli
Brzmi nieźle! Praslin już za nami niestety. Ale pięknie tam było, to może wrócimy… Dobry kontakt zawsze może się przydać. A świeżej ryby czasem brakuje. Ostatnio mieliśmy akurat dobrą passę, bo płynąć z Bird Island złapaliśmy trzy sztuki, ale nieraz ciągniemy pustą żyłkę.
Bardzo serdecznie Was pozdrawiam i ściskam 🙂 Wspaniała ekipa na pokładzie. Jesteście napewno najbardziej uśmiechniętym jachtem z Pawłem i Agnieszką 🙂
Moj dobry przyjaciel po ojcu Seszelczyk, po matce Austriak twierdzi, ze ustrojowo Seszele sa bliskie dawnemu PRL, wiec opieszalosc urzednikow nie dziwi, istotna roznica to pragmatyczne podejscie do tematu i “no problem” w poniedzialek! Milego pobytu w kolejnym na Waszej drodze “Raju na Ziemi”
Adam & Magda