Tegoroczny rejs na Półwysep Antarktyczny jest naszą czwartą wyprawą w rejon Antarktyki. Dwie poprzednie eskapady– na Morze Rossa oraz pętla dookoła lodowego kontynentu miały postawione ambitne cele żeglarskie. Podczas wyprawy na morze Rossa chcieliśmy dotrzeć do najdalej na południe położonego żeglownego akwenu na świecie, a opływając Antarktydę dookoła po jej wodach dokonać czegoś, czego nie udało się jeszcze żadnemu żeglarzowi na świecie. Obie wyprawy zostały zakończone sukcesem i osiągnęliśmy zakładane cele, jednak ja miałam niedosyt zupełnie innego rodzaju. Brakowało mi czasu na obcowanie z przyrodą. Chciałam spokojnie przyglądać się pingwinom, słoniom morskim, fokom i wielorybom. Marzyłam o nurkowaniu w morzach Antarktyki, o zobaczeniu góry lodowej pod powierzchnią wody. Tęskniłam za spacerem po ośnieżonych skrawkach lądu gdzieś z dala od cywilizacji i reszty świata w ciszy zakłócanej jedynie nawoływaniami pingwinów, które pamiętałam z naszej pierwszej wyprawy na Antarktydę w 2011 roku. Pamiętam, jak w czasie rejsu dookoła Antarktydy zobaczyliśmy majestatyczne góry kontynentu i potem zostawialiśmy za rufą brzegi Półwyspu, a we mnie rosła nieodparta potrzeba powrotu w to miejsce. Poprosiłam Mariusza, żeby mi obiecał, że tu wrócimy, żeby po prostu pobyć na Antarktydzie. Kolejne moje marzenie spełniło się. Jesteśmy tu i dajemy sobie czas na bycie tu. Niespiesznym tempem zwiedzamy kolejne zakątki Antarktydy fotografując zwierzęta, nurkując w lodzie, pływając z pingwinami i wielorybami. Staram się całymi garściami czerpać z każdej spędzonej tutaj chwili. Dobrze, że nastała era fotografii cyfrowej, bo w przeciwnym razie musiałabym mieć ze sobą kontener klisz fotograficznych. Spędzamy czas tak intensywnie, że ciężko wygospodarować chociaż chwilę na wybranie kilku zdjęć z tysiąca nastrzelanych i napisanie kilku zdań na bloga…
Trasa tegorocznego rejsu początkowo pokrywała się z tą sprzed 9 lat. Zaczęliśmy od Wyspy Króla Jerzego, następnie popłynęliśmy do Yankee Harbour na Wyspie Greenwich, skąd pamiętaliśmy ogromną kolonię pingwinów białobrewych. Gdy stanęliśmy na kamiennej mierzei powróciły wspomnienia sprzed lat. Przed oczami stawały obrazy z tamtego spaceru, gdy we mgle i śnieżnej mżawce spotykaliśmy kolejne pingwiny wesoło drepczące z gniazd do wody i z powrotem. Tym razem aura z początkowo pochmurnej szybko zamieniła się w słoneczną. Bezwietrzne warunki postanowiłam wykorzystać na rundkę na nartach wodnych. Niestety nie mogłam pośmigać zbyt blisko lodowca, gdyż świeżo odłamane kawałki lodu utrudniały Mariuszowi bezpieczne prowadzenie pontonu na szybkiej prędkości niezbędnej do moich zabaw na wodzie.
Z Yankee Harbour popłynęliśmy na Wyspę Livingston do Zatoki Walker, by zejść na ląd przy Przylądku Hanny. Miejsce to zaprezentowało nam się, tak jak przed laty, w mrocznej aurze padającego śniegu i przytłumionego światła. Atmosfera była tajemnicza i dodawała uroku skalnemu przylądkowi zamieszkałemu przez słonie morskie i kolonie pingwinów maskowych. Tak jak ostatnio udało nam się wypatrzeć zagubionego pingwina złotoczubego, który zadomowił się wśród innego gatunku. Ale zauważyliśmy z Mariuszem także spore zmiany. Od naszej ostatniej wizyty tutaj pojawiło się znacznie więcej pingwinów, w tym całe kolonie białobrewych.
Wracając w te same miejsca wspominam chwile spędzone poprzednim razem i spotkane osoby. Powrót na Szetlandy Południowe wzrusza mnie co chwilę i rozkleja, gdyż tutaj po raz pierwszy popłynął z nami Kuba Podróżnik. Bardzo się z nim zaprzyjaźniliśmy i stał się on członkiem katharsisowej rodziny. Wspominamy Kubę bardzo często będąc w najróżniejszych zakątkach świata, jednak odwiedzanie miejsc, w których byliśmy razem sprawia, że wspomnienia są żywsze i mocniejsze. Tęsknimy za Tobą Kuba i nie zapomnimy Cię nigdy.
- Lloyd Hill i lodowiec Bravo widziane z mierzei w Yankee Harbour
- Zefir przy naszej wiosłowej łodzi do desantu
- Katharsis II w Yankee Harbour, Greenwich Island, 2020.01.04
- Szybkim krokiem
- Plaża i jej mieszkańcy w Yankee Harbour
- Czujny na posterunku
- Chwila zadumy
- Awantura rodzinna
- To się nagadałem
- Hop z wody
- Czas wrócić do gniazda
- W drodzę na żer
- Przygotowanie do skoku
- I już w wodzie
- Na komendę do wody
- Zabieramy się z falą
- Czas na kąpiel
- Z mamą najlepiej
- Mała reprymenda
- Pingwin białobrewy z pisklakiem
- Wiesiu z Tomkiem przy pingwinowisku w Yankee Harbour PK
- Nad Yankee Harbour
- Basia, Doktore, Zefir, Daria i Mariusz
- Katharsis II na tle Lodowca Solis
- Białobrewe z Greenwich na tle Przylądka Renier na Livingston
- Słoneczny dzień w Yankee Harbour BB
- Sporty wodne w Yankee Harbour BB
- Hanuś na nartach wodnych w Antarktyce BB
- Fotka na tle lodowca Solis BB
- Za rufą
- Yankee Harbour widziane z masztu Katharsis II
- Na spokojnej wodzie w Yankee Harbour
- Otwarta paszcza wieloryba
- Wieloryby figlujące między Greenwich i Livingston
- Mordka wieloryba
- Szalejący młody wieloryb BB
- Kapitan nawiguje
- Za oknem widok na góry Livinston Island
- Daria na wachcie
- Pokazy wielorybów wzdłuz wybrzeża Wyspy Livingston
- Podziwiamy wieloryby
- Malownicze brzegi Livingston cz.1
- Malownicze brzegi Livingston cz.2
- Malownicze brzegi Livingston cz.3
- Ciasteczka z okazji powrotu po 9 latach na Przylądek Hanny
- Pierwsza tura rusza na ląd
- Załoga Katharsis II na Hannah Point
- Hannah Point, Livingston Island, 2020.01.05
- Katharsis II na kotwicy przy Hannah Point
- Kolonia pingwinów maskowych na Hannah Point
- Pingwin białobrewy z pisklakami
- Pingwin maskowy wysiadujący jajo
- Zgrana para
- Zagubiony pingwin złotoczuby wśród kolonii pingwinów maskowych
- Złotoczuby wysiadujący jaja
- Przy maminiej spódnicy
- Mewa południowa
- Mewa południowa na tle Livingston
- Umorusane maluchy
- Starszy brat chroni młodego
- Beztroski pisklak mewy południowej śmiga koło śpiącego
- Obudzony słoń
- W kupie raźniej
- Coś mnie drapie w gardle
- Mariusz podgląda słonie morskie
- Hanuś ze słoniami morskii przy Przylądku Hanny
- Spacer po plaży
- Młode słonie morskie
- Mgła schodząca nad Przylądek Hanny
- Basia z Tomkiem otoczeni przez mewy południowe
- Petrelec olbrzymi szybujący nad pingwinami białobrewymi
Piekne miejsca i super pomysl zeby tam pobyc na spokojnie i bez pospiechu. Zdjecia lepsze niz w National Geographic, Czekamy na wiecej,,
Serdeczne Pozdrowienia.