niedostępna Ua Huka (14-15.08)


po spokojnej nocy spędzonej przy północnym wybrzeżu Hiva Oa wstaliśmy wypoczęci, pełni energii i zapału do dalszego żeglowania; planowaliśmy popłynąć na najbardziej górzystą wyspę Markizów – Ua Pou, oddaloną o 67 mil morskich od Hiva Oa w kierunku północno-zachodnim; po wyjściu ze spokojnej Hanaiapa Bay okazało się, że wiatr odkręcił ze wschodniego na południowo-wschodni, dodatkowo zelżał w stosunku do poprzedniego dnia; taka zmiana warunków nie dawała nam szans na dobrą, szybką jazdę na Ua Pou, dlatego Mariusz podjął decyzję o płynięciu na Ua Huka – położoną na północ od Hiva Oa; jest to najrzadziej oddwiedzana przez turystów i żeglarzy wyspa z archipelagu Markizów; zamieszkuje ją 600 mieszkańców, ale co ciekawe aż 1500 dzikich koni i 3000 dzikich kóz, które to zwierzaki zerzarły większą część roślinności;
w połowie drogi pogoda zmieniła nam się ze słonecznej z umiarkowanym wiatrem na wietrzną i pochmurną; zmniejszaliśmy stopniowo powierzchnię genui, aż w końcu zupełnie ją zwinęliśmy i w jej miejsce postawiliśmy staysaila’a (żagiel stawiany na małym sztagu); wraz z tężejącym wiatrem rozbudowywały się fale; przy kierunku wiatru SE (południowo-wschodnim) zatoki południowe (a takie dwie główne są na Ua Huka oraz jedna na cyplu południowo-zachodnim) stają się mało zachęcającym miejscem do postoju… wchodząca do zatoki fala ryla łódką na boki, a wiatr dopychający (do lądu) przy zerwaniu kotwicy może znieść na skały w zatoce; jak dopłynęliśmy do Ua Huka, to wszystkie te obawy się potwierdziły – silny wiatr wiejący w ciągu dnia rozpędził i wybudował duże fale wpadające prosto do Zatoki Hane (pierwsza od wschodu na południowym wybrzeżu Ua Huka) oraz Zatoki Vaipaee (kolejna, nad którą położone jest główne maisteczko); popłynęliśmy dalej na zachód z nadzieją, że trzecia (i ostatnia na tej wyspie zatoka z kotwicowiskiem) okaże się bardziej gościnna; chociaż liczyliśmy się z możliwością popłynięcia 30 mil na Nuku Hiva, gdzie wiedziliśmy, że nawet przy takich warunkach pogodowych znajdziemy bezpieczne schronienie – jednak miało to być wyjście awaryjne; płynąc wzdłuż brzegu obserwowaliliśmy fale rozbijające się z impetem o skalisty brzeg – piękny widok! Ale nie napawający dobrą myslą żeglarza, szukającego miejsca do rzucenia kotwicy; przepłynęliśmy koło dwóch małych wysepek – Ptasie Wyspy, jak nazwa wskazuje – mieszkają tu wyłącznie ptaki (głównie rybitwy i głuptaki), jest to dla nich także miejsce wylęgu, a dla mieszkańców „targ“ z jajami – specjalnością na wyspie są omlety z jaj rybitw; z piskiem i trzepotem skrzydeł całe chmary tym stoworzeń unoszą się nad dwoma skrawkami ziemii tworząc klimat jak w filmie Hitcho
dopłynęliśmy do naszej „zatoki nadziei“ – Haavei Bay i stwierdziliśmy, że jest do zadowalające miejsce do postoju – trochę rylało, wiało, ale kotwica dobrze trzymała, a poza tym było bardzo urokliwie; po paru godzinach pogoda jeszcze się pogorszyła – poza silnym wiatrem pojawiły się ulewne deszcze…. Mariusz dla pewności dorzucił 10 metrów łańcucha kotwicznego,; zjedliśmy pyszną kolację – ratatouille (mix warzywny – bakłażany, okra, cebulka, czosnek, pomidory, fasolka szparagowa, kalafior – dla mnie pychota) i poszliśmy spać, wiedząc, że niewiele tego spania będzie, a więcej czuwania; w nocy wiatr jeszcze nabrał rozmachu – powiewy przekraczały 30 węzłów, ale kotwica na szczęście to wytrzymała, a my na drugi dzień czym prędzej z tego uroczego, ale wietrznego miejsca uciekliśmy w kierunku Nuku Hiva; mieliśmy nadzieję zejść na ląd Ua Huka, zeby odnalźć mieszkającego tu słynnego markizjańskiego rzeźbiaża, ale warunki pogodowe nie sprzyjały tego typu wypadom;
ok. 10 mil od Ua Huka wiatr zelżał, wyszło słonko i z żaglami ustawionymi na motyla popłynęliśmy do Taiohae Bay na Nuku Hiva, gdzie przywitały nas co prawda chmury, ale za to bardzo spokojna woda w zatoce;

Kategorie:Oceania, Polinezja Francuska - Markizy

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: