Tamure – tradycyjne tańce polinezyjskie


Myśląc o Polinezji widzimy piękne wyspy z palmami, lazurowę wodę, a na niej kolorowe pirogi z charakterystycznymi płozami z jednej burty, no i oczywiście roztańczone kobiety. Piękne Polinezyjski, które ubrane w pareo, z kwiatami wpiętymi w kruczoczarne włosy kręcą nieprawdopodobnie szybko biodrami do rytmu wybijanego przez dudniące bębny.
I rzeczywiście tak jest, chociaż pirogi, na których niegdyś rybacy wypływali na połowy, zastępowane są przez motorówki. Niemniej nadal pływa się tymi charakterystycznymi łódkami. Jest to jednak coraz częściej dyscyplina sportu uprawiana przez mężczyzn w wolnych chwilach. Na szczęście tamure, czyli tradycyjne tańce, nie doczekły się jak na razie żadnego substytutu i nadal stanowią ważny element kultury, a przede wszystkim życia codziennego. Mieliśmy okazję się o tym przekonać już na pierwszej odwiedzonej przez nas wyspie – Fatu Hiva – gdzie uczestniczyliśmy w lokalnej uroczystości, której głównym elementem był właśnie taniec. Tam byliśmy jednak tylko widzami, mogącymi przyglądać się tym rytuałom. Na Nuku Hiva mam nieprawdopodobną okazję oglądania tego od wewnątrz, jakby od podszewki, a nawet uczestniczenia. Dzięki temu, że jestem tu na dłużej, niż tylko przelotem, to mogę poznać lokalną ludność, ich zwyczaje, rytm dnia. Patrycjusze znacznie ułatwiają mi to zadanie, gdyż zapoznają mnie ze wszystkimi i włączają w lokalne życie. Zaczęło się od niedzielnego pikniku, a od poniedziałku chodzę z Patrycją i Natashą na lekcje tamure. Odbywają się w każde popołudnie od poniedziałku do piątku w świetlicy szkolnej. Prowadzi je przesympatyczna tancerka Fabienne – o polinezyjskich rysach, z włosami przyozdobionymi świeżo zerwanym kwiatem, z pareo zawiązanym na biodrach. Jej przynależność do markizjańśkiej kultury podkreślają tatuaże na rękach i nogach. Zajęcia dostępne są dla każdego. Uczestniczy w nich dużo kobiet i to w każdym wieku. Są też osobne zajęcia dla małych dziewczynek i nastolatek. Tak więc kręcenia biodrami uczą się tu kobiety od małego i ćwiczą przez całe życie. I jest to ciężki trening. Po zajęciach jestem cała mokra i czuję sympatyczne zmęczenie mięśni!
Spacerując po ulicach i przyglądając się kobietom, można odnieść wrażenie, że spędzają czas siedząc na kanapie przed telewizorem. Ale nie należy się sugorewoć ich kształtami. Jak widzę na zajęciach jak one wszystkie sprawnie tymi biodrami wywijają, to jestem pod dużym wrażeniem. Babeczki tutaj w ogóle są bardzo skore do ruchu. Po lekcjach tańca odbywają się zajęcia z gimnastyki, też licznie odwiedzane. Niektóre kobietki po tańcach zamieniają pareo na getry, ubierają sportowe obuwie i dołączają do grupy fitness. U nas często pojawia się problem, że mamy nie mają z kim zostawić pociech. Tutaj dzieciaki przychodzą z mamami i bawią się na trawniku koło świetlicy. I tak to „na kupie“ we wspólnym gronie mija mieszkankom Taiohae popołudnie.

Kategorie:Oceania, Polinezja Francuska - Markizy

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: