Kotwicę w Erebus and Terror Bay rzuciliśmy o godzinie 2100 łódkowego czasu (UTC-2). Przestawiliśmy zegarki i zyskaliśmy trzy godziny. Teraz funkcjonujemy według letniego czasu dla Północnych Terytoriów Kanady (UTC-5). W zatoce stał już Billy Budd i jak tylko zakotwiczyliśmy od razu wywołali nas przez radio i zaprosili do siebie na łódkę. Popłynęliśmy z kurtuazyjną wizytą. Przywitała nas właścicielka – Cristina wraz z załogą i grupą przyjaciół. Większość ekipy to Włosi. Spędziliśmy u nich miło czas rozmawiając głównie o wyprawach Billy Budda i Katharsis oraz wymieniając doświadczenia z dotychczasowej żeglugi w lodach. Cristina swoim poprzednim jachtem (Oyster 72) była na Antarktydzie, w Patagonii, na Południowej Georgii oraz 5 razy na Grenlandii i w Arktyce. Uwielbia lodowe krajobrazy. Jej Oyster był specjalnie przystosowany na zimne klimaty. Na przykład poza ogrzewaniem łódka wyposażona była w kozę. Na następny dzień umówiliśmy się z nimi na rewizytę.
Jednym z najbardziej zasłużonych dla Arktyki odkrywców był John Franklin. Wyprawiał się w te tereny trzykrotnie. Ostatnia jego wyprawa w 1845 roku na dwóch statkach Erebus i Terror zakończyła się tragicznie. Wszystcy jej uczestnicy zginęli. To tu w zatoce Erebus i Terror ekspedycja Franklina zimowała. Pierwsze ofiary pochowano na wyspie Beechey, która łączy się mierzeją z Devon. Schodząc na ląd chcieliśmy złożyć hołd pionierom odkrywania Arktyki.
W załodze od samego początku wyprawy jest z nami ktoś jeszcze. Nie wspominamy o tym na blogu, ale w naszych rozmowach
Kuba Podróżnik wciąż jest obecny. Pokonuje z nami każdą kolejną milę i towarzyszy na każdej wachcie. Obiecaliśmy sobie, że zrobimy coś dla niego podczas tego wyjątkowego rejsu. Jakiś symboliczny gest dla tego wyjątkowego faceta. Magia lodowej krainy wciąż przypomina chwile spędzone razem na Antarktydzie, gdzie wspólnie cieszyliśmy się z pierwszej zobaczonej góry lodowej i poznawaliśmy białe królestwo południa. Dopływając do Erebus and Terror Bay osiągnęliśmy najbardziej na północ wysunięty punkt naszej wyprawy. Kuba był z nami, gdy Katharsis przecinała swój najbardziej na południe wysunięty równoleżnik. Razem świętowaliśmy osiągnięcie koła podbiegunowego. Północ też zdobywa z nami! Postanowiliśmy wspiąc się na górę i znaleźć dla Kuby jakieś miejsce w Arktyce. We wtorek 7 sierpnia ruszyliśmy na Wyspę Beechey położoną w zatoce Erebus and Terror przy Wyspie Devon. Szczyt ma raptem 191 m.n.p.m., ale tworzą go strome klify, z których rozciąga się przepiękny widok na Cieśninę Lancastera. Gdy wysiedliśmy z pontonu nad ląd zeszła gęsta mgła. Wspinając się na górę cały krajobraz spowity był w białych obłokach. Obawialiśmy się, że nie uda nam się pokazać Kubie tych cudnych widoków. Jednak gdy po 1,5 godziny wędrówki znaleźliśmy sie na miejscu mgła zaczęła się podnosić. Na skraju klifu znaleźliśmy miejsce, które nasz Podróżnik na pewno by polubił. Zostawiliśmy list do Kuby i dedykowaliśmy mu tę wyprawę na szczyt Beechey Island. Gdy kładliśmy ostatni kamień przykrywający butelkę z listem mgła znad cieśniny znowy otuliła cały krajobraz, a po chwili zaczął padać deszcz. Na łódkę każdy wracał swoją ścieżką. Chcieliśmy z Kubą pogadać po swojemu.
- klify Wyspy Devon
- Wyspa Beechey
- Katharsis i Billy Budd w Erebus and Terror Bay
- Misiu będzie nas bronił przed Misiami
- Wejście do zatoki E&T widziane z brzegu Beechey
- Katharsis II w Erebus and Terror Bay
- groby uczestników wyprawy Franklina
- Marek przy grobie polarnika na Beechey
- grób jednego z polarników
- tu jest życie
- rośliny na Beechey
- kwiaty walczące o przetrwanie w tym surowym klimacie
- idziemy na szczyt Beechey
- podłoże przypomina wysypisko starych płytek lub dachówek
- Kuba i Martyna
- Mariusz i Hania
- Hania z kawałkiem tutejszej skały
- Erebus and Terror Bay widziane z Beechey
- doszliśmy na szczyt Beechey
- przed nami Cieśnina Lancastera
- mgła ucieka
- niesamowite klify Beechey
- Mariusz na skraju klifu
- szczeliny w klifach
- skalna maczuga
- Hanuś na klifach Beechey Island
- nasze miejsce dla Kuby w Arktyce
- widoki zapierające dech w piersiach
- lód przy klifach Beechey
- Marek i Wojtek na szczycie Beechey
- list do Kuby Podróżnika
- wiadomość będzie tu bezpieczna
- przykrywamy list
- ostatnie kamienie i nadchodząca mgła
- Marek, Kuba, Wojtek, Martyna, Hania, Robert, Michał, Mariusz
- wracamy na łódkę
- mierzeja łącząca wyspy Beechey i Devon
- Mariusz na tle Billy Budda i Katharsis
- Kuba Podróżnik
Piekne dzieki za ten gest – nie znalem Kuby, nie znam was – ale staram sie towarzyszyc w podrozach… Pozdrawiam, Piotr
Niesamowite !!!!!!!!!!!!! Nic dodac ,nic ujac.Nie moge,nie chce sie poglebiac w temacie bo sama jestem w bolu.Tak,On stale jest blisko.
“Można odejść na zawsze by stale być blisko” – tak Kubie napisaliśmy na… Czytając wasze relacje zalewałam się łzami, że gdyby żył to kto wie czy nie płynął by z wami. A tu On tam był.! Dziękujemy, że Go zabraliście ze sobą.Teraz płaczę ze wzruszenia i wdzięczności .Trzymajcie się.
Ta notka jest taka, że aż się ujawnię. Czytam Was z zapartym tchem od jakiegoś czasu. Jak książkę przygodową 🙂 Trafiłam tu właśnie przez blog Kuby. Ten wpis jest bardzo szczególny i wzruszający. Jesteście wspaniali.
Powodzenia w dalszej przygodzie.