Koniec romansu z Nowym Jorkiem zaplanowany był na czwartek. Po śniadaniu Zbyszek i Jarek uciekali do Kanady, a my mieliśmy oddawać cumy i płynąć do Newport. Członkowie klubu, z komandorem na czele, namawiali jednak Mariusza, żeby zmienił plany i został do weekendu. Sobota była dniem otwarcia sezonu i organizowane były z tej okazji regaty. Katharsis miała pełnić na tej imprezie rolę łódki komisji regatowej. Mariusz, Tomek i ja wcielić się mieliśmy w rolę jej członków. Terminy powoli zaczynały nas naglić. W Newport umówieni byliśmy na rozpoczęcie przeglądu i prac związanych z przygotowaniem łódki do wielkiej wyprawy. Jednak atmosfera w Polskim Klubie Żeglarskim, jaką tworzą jego członkowie i sympatycy oraz to jak serdecznie zostaliśmy tam przyjęci wpłynęło na zmianę naszych planów. Mariusz dał się namówić i Katharsis jeszcze przez dodatkowe 3 dni cumowała przy burcie Barki. Zbyszek z Jarkiem niestety nie mogli przedłużyć swojego pobytu i skoro świt, czyli po 1200 pomknęli do Toronto.
Dzięki przedłużonemu pobytowi zdążyliśmy jeszcze pojechać do polskiej dzielnicy. Spacerując główną ulicą na Greenpoint’cie, czyli Manhattan Av., wypatrywaliśmy polskie szyldy i reklamy, których jest tu dużo. Najbardziej spodobał nam się: „Steve’s MEAT MARKET BEST KIEŁBASY IN THE USA“. Wyroby zaprezentowane na wystawie wyglądały bardzo smakowicie i postanowiliśmy przetestować te best kiełbasy kupując na łódkę trochę polskich wędlin. U Steve’a obsługa była kapitalna, wszystkiego można było spróbować i od razu przekonać się, że warto zrobić duże zapasy… Ze sklepu wyszliśmy najedzeni, można powiedzieć miło ugoszczeni i obładowani siatkami. Inne polskie smakołyki kupiliśmy w hurtowni, do której zabrali nas Lucyna z Markiem. Sami nigdy byśmy tam nie trafili. Już pod kątem wyprawy zaopatrzyliśmy się w ogórki kiszone, kapustę, chrzany i inne frykasy niedostępne w zwykłych amerykańskich sklepach. Tomek wnet podskakiwał na widok śledzików. Początkowo załadował 6 kilogramów, ale po chwili przekonywał Mariusza, że to ilość jedynie na małą przystawkę i stanęło na 12 kilogramach.
- pojechaliśmy zobaczyć polską dzielnicę – Greenpoint
- Żywiec na Manhattan Av
- Orzeł na Manhattan Av
- wszędzie słychać i widać język polski
- Żywiec albo Lech a do tego pierogi lub gołąbki
- co też dają w Królewskim Jadle
- pierogi, babka ziemniaczana, schabowe i inne frykasy
- best kiełbasy
- degustacja w sklepie – szyld nie kłamie
- przed domem Lucyny i Marka
- buszujemy w magazynie z polską żywnością
- rozradowany Tomek ma swoje śledziki
Leave a Reply